Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

dawniej chciałem mieć dredy i być
rasta
ale przeszło
z wiekiem powłoka wysycha
on jeszcze tego nie wie
mówi że nie je mięsa
bo tak kazał jah

pieprzę jah
pieprzę jahwę
pieprzę buddę
pieprzę wisznu i allaha

pieprzę tych którzy modlą się
do przedmiotów i tych
którzy mówią kto święty
a kto błogosławiony
pieprzę tych
którzy stanowią dekalogi


wierzę w ciebie
wierzę w miłość
wierzę w nas

jesteśmy światem ponad
wszelką wątpliwość jego religią
i dobrym uczynkiem
wierni i nierozłączni

bogiem jesteśmy nieśmiertelni

Opublikowano

oj widzę, że posłuchałeś ostatnio pani Peszek
i jak u niej niefajnie wyszły te powtórzenia tak samo i tu to wychodzi źle
rozumiem refren, ale nie po to starasz się byc poetą by jechać na jednym wyraziku ...
... i ograne to mocno

-

pozdrawiam

Opublikowano

Śmierć poety - K.I. Gałczyński

Nie pomogły zastrzyki,
Recenzje i pomniki,
Ni kwaśne mleko :
Przyszedł szarlatan - szuja,
Obejrzał go, pobujał :
- Dementia praecox. (...)

śmierć poety - jakiegoś tam Mariana Konia

struga się krzyż z brzozy
śnionej od dziesiątków lat
jestem tak staroświecki
jak niejedzenie mięsa w piątek
skończę wytrzeszczony na to wszystko
ze śladami moczu na spodniach w tle(...)

to tak drogi kolego apropos ogrania.
Nie słuchałem, nigdy żadnej Peszek, więc nie wiem o co chodzi, a jeśli chodzi o staranie się być poetą, tym się różnie od innych ludzi, że nie staram się być kimś, bo wychodzę z założenia , że albo się kimś jest albo nie.

Dziękuje serdecznie za opinię. Pozdrawiam.

Opublikowano

Tresciowo to co ten wiersz oddeje to jestem na tak... ale forma i niektóre zwroty, szczególnie te "pieprzę" według mnie psują klimat, ale też i jakby napędzały cały rytm i nadawały lekkiej agresji... ogólnie może być, przynajmniej dla mnie...:]

Opublikowano

Jestem na nie, i to nie dlatego, że jestem wierzący, bo generalnie z przesłaniem po częsci się zgadzam i jednym z filarów mojej wiary jest to, że miłość jest wszystkim w życiu.

Jestem na nie, bo ta poezja jest mało poetycka. Nie chodzi mi o "pieprzę" - wulgaryzmy czasami mogą być dobre i podkreślać klimat. Mam na myśli fakt, że niewiele jest metafor, porównań i innych środków poetyckich, a nie ma nic w zamian; brak tu szokującej puenty ani czegokolwiek takiego. Więc stwierdzam, że to właściwie jest marny wiersz.
Przykro mi.

Pozdrawiam serdecznie,
Gaspar :-).

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



twój wiersz jest zblazowany i wytarty jak spodnie na amerykańskiej pupie,
bo każdy na jakimś tam etqpie swego rozwoju ma takie myślenie
i w taki czy inny sposób to uzewnętrznia np. punk sporo tam bardzo zbliżonych tekstów do tego
wszytsko to kwestia buntu, dodanie wulgaryzmu ma zszokować czytelnika stworzyć wrażenie wyjątkowości
takie zabiegi są znane i stosowane przez początkujących nagminnie,
więc biorąc pod uwagę temat i schemat to jest oklepane jak chłopięce mordy po wiejskiej zabawie
nie atakuję cibie nic nie mam tylko możesz więcej,
jednak bez zrozumienia spraw podstawowych możesz mieć z tym problem ...

pozdrawiam

p.s.

ten cytacik nie rozumiem sensu czemu go podałeś,
tytuł jak tytuł pisałem świadomie pod wpłwem inspiracja,
zarozumiale uważam, że nie wypadłem wcale tak źle w tym porównaniu
a podejścia do sprawy mistrza i moje są różne ...
Opublikowano

Jaka tu popieprzona logika!!!

Po pierwsze - pieprzysz tych, którzy czczą jednostki, a wierzysz w niego, w nią???
Po drugie - jak wyżej, a wierzysz w siebie, jednostkę, którą pieprzysz???
Po trzecie - jaki to dobry uczynek, skoro popieprzony???
Po czwarte - jakim bogiem jesteś nieśmiertelny - egipskim skarabeuszem? ( żyje dwa sezony ), indyjską świętą krową? ( żyje około 10-12 lat, jeśli jej wcześniej głód nie zabije ), czy innym?
Po czwarte - Jeśli wszystkich pieprzysz, to co to za miłość, w którą wierzysz?

Ech, myślałem sobie, czy warto zatrzymywać się nad takim tandetnym (wierszem? nie, nie to nie wiersz) tworkiem. Ale niech tam... Nikogo nie chcę jednak obrazić - ja to wszystko wyczytałem w powyższych wynurzeniach...

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



twój wiersz jest zblazowany i wytarty jak spodnie na amerykańskiej pupie,
bo każdy na jakimś tam etqpie swego rozwoju ma takie myślenie
i w taki czy inny sposób to uzewnętrznia np. punk sporo tam bardzo zbliżonych tekstów do tego
wszytsko to kwestia buntu, dodanie wulgaryzmu ma zszokować czytelnika stworzyć wrażenie wyjątkowości
takie zabiegi są znane i stosowane przez początkujących nagminnie,
więc biorąc pod uwagę temat i schemat to jest oklepane jak chłopięce mordy po wiejskiej zabawie
nie atakuję cibie nic nie mam tylko możesz więcej,
jednak bez zrozumienia spraw podstawowych możesz mieć z tym problem ...

pozdrawiam

p.s.

ten cytacik nie rozumiem sensu czemu go podałeś,
tytuł jak tytuł pisałem świadomie pod wpłwem inspiracja,
zarozumiale uważam, że nie wypadłem wcale tak źle w tym porównaniu
a podejścia do sprawy mistrza i moje są różne ...


o widzę, że tu też jest niewąsko, nie jestem sam
powiem tak
nie chce mi się z tobą paplać,

wiesz co jest dobre ?
ja jak komuś jadę, tam obok po lewej stronie,
to po pierwsze podaje co mi sie nie podoba,
i propozycje jak to poprawić,
a na koncu nie pisze , że nie mam nic do niego

a ty tylko pierdolisz bez sensu,
choć nie powiem zblazowane spodnie na amerykańskiej dupie ,
i oklepane jak chłopskie mordy po wiejskie zabawie są efekciarskie.

Trzeźwo i obiektywnie w porównaniu Śmierci poety
wyszedłeś blado, i śmierdząco jak ten mocz na spodniach w tle...
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.




z po trzecie to się zaplątałeś sam we własnym gnoju,

i to co napisałem KOniowi powyżej, podziwiam wasze usprawdiedliwienia
w stylu :

" nie chciałem nikogo urazić"

albo
"nic do ciebie nie mam"
" mi przykro"

zabawni z was goście
Opublikowano

Ja się tak buntowałem jak miałem 14 lat, koszulkę z napisem "Metallica" i za sobą wypicie butelki kelerisa.

To chyba starczy za komentarz.

BTW: zauważyłem, że popdadamy ze skrajności w skrajność; dla nieobeznanych z forumowym qui pro quo - ani piast (konserwatywny) ani p.rutkowski (quasi-buntowniczo-postępowy) nie są osobami reprezentatywnymi dla całej forumowej społeczności.
A że z nich dwóch więcej klasy (czyt. "jaj") ma piast, o tym wielu już miało okazję się przekonać. Dowodnie.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



... ale przynajmniej mnie cytujesz ;-)
chłopie fason trzymaj, klasę, poczekaj na jakiś rewanż,
tak tylko pośmiewisko z siebie robisz ...

pozdrawiam

na jaki rewanż?
Myślisz ze bedę czychal, na jakis twój wiersz,
zeby posrac tak jak ty mi?
Niedoczekanie.
Posrałeś , przyjąłem,
Game Over.
Ale fajnie jest spotkać jeszcze jakiegoś gbura.
Opublikowano

Może warto jednak siegnąć do kilku podręczników literatury (np. "Poetyki" Adama Kulawika) miast atakować czytelników? Zgadzam się z "przedmówcami", że wiersz warsztatowo kuleje. Przywoływać Gałczyńskiego w tym miejscu? Śmieszne. On pisał przynajmniej wiersze, a ten tekst raczej pod tę kategorię nie podpada.

Weźmy kawałki hip-hopowe. Są o niebo lepsze od tego tekstu. Choć jestem starym rockowcem, to wolę np. Kalibra 44 lub Sideya Polaka od "Wiary", bo jak oni chcą coś wyrazić bezpośrednio, to im to wychodzi. Jest to jakość rozpoznawalna. I już nie czepiam się tematu, bo wiele osób chce o takich rzeczach napisać, wyrzucić to z siebie,ale skoro decydujemy się, ze bierzemy się za stworzenie wiersza, to trzeba to zrobić. To najwyżej proza.

z wiekiem powłoka wysycha
on jeszcze tego nie wie
mówi że nie je mięsa
bo tak kazał jah
- ten fragment wiersza może być, reszta odstaje znacząco.

p.s.
Mam w dupie czy odpiszesz grzecznie czy się będziesz rzucał. Wyraziłem tylko moją opinię. Tekst mnie się nie podoba.

Opublikowano

" mam w dupie czy bedziesz się rzucał, czy odpiszesz grzecznie..."

czyli wymusiłeś odpowiedź...

nie czytałem poetyki, nikogo nie zaatakowałem pierwszy ,
przywolalem galczynskiego, nie w kontekscie mojego wiersza,
tylko wiersza mojego sympatycznego kolegi Konia o tym samym tytule, który twierdził,
że jest oklepany,

fajne są twoje refleksje na temat kalibra, i w ogóle hip hopu, i twoja deklaracja, że jestes starym rokowcem ale... szanuję to...tylko nie rozumiem czemu, przywołujesz to do tych paru słów, ???
to nie jest rap...

to tylko proza...??

a to to co to jest?

nie spałem
przez trzy noce
albo trzy dni
i moje oczy są bardziej
czerwone niż białe;

proza czy poezja...???

Opublikowano

Sanestis Hombre zacytował cztery wersy, które również według mnie mają jakąkolwiek wartość, reszta jest po prostu słaba i to nie ze względu na treść ale na to, że jest strasznie monotonna środki artystyczne są-powtórzenia, wyliczenia-tyle, że właściwie nic ciekawego nie wnoszą, całość zdaje mi się być po prostu nudna

Opublikowano

Napisałeś, bo tego potrzebowałeś i to się, oczywiście, chwali.
Natomiast według mnie wrzuciłeś tylko po to, żeby zobaczyć komentarze innych. Dlatego chcę wierzyć, że sam jesteś świadom słabości tego wiersza/piosenki/czegoś tam.

Jesteś?

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
  • Ostatnio w Warsztacie

    • Pani Dyrektor ogłosiła, że na Wigilię zostaną zaproszeni najlepsi maturzyści z ostatnich dwudziestu lat. Jak się okazało było to zaledwie kilka osób. Inicjatorem okazał się tajemniczy sponsor, który opłacił catering szkolnej Wigilii i DJ"a pod tym jednym warunkiem...

      Frekwencja dopisała, catering i DJ również stawili się punktualnie.

      Na początku był opłatek, życzenia, kolędy a później, no a później, to trzeba doczytać.

       

      Na scenę wyszła pani Krysia, woźna, która za zgodą pani dyrektor miała zaśpiewać Cichą noc. Pojawiła się umalowana, elegancka w swojej szkolnej podomce i zaczęła śpiewać, ale nie dokończyła, bo ujrzała ślady błotka na parkiecie. Oj, się zdenerwowała babeczka, jakby w nią piorun strzelił. Trwała ondulacja w mig się wyprostowała i dziwnie iskrzyła, jak sztuczne ognie. Przefikołkowała ze sceny, czym wywołała konsternację zgromadzonych, bo miała około siedemdziesiątki i ruszyła w stronę winowajcy. Po drodze chwyciła kij od mopa z zamiarem użycia wobec flejtucha, który nie wytarł porządnie obuwia przed wejściem. Nieświadomy chłopak zajęty gęstym wywodem w stronę blondynki otrzymał pierwszy cios w plecy, drugi w łydki i trzeci w pupę. Odwrócił się zaskoczony i już miał zdemolować oprawcę ciosem, gdy na własne oczy zobaczył panią Krysię, woźną, złowrogo sapiącą i charczącą w jego stronę i zwyczajnie dał nogę.

       

      – Gdzieeee w tych buuutaaach pooo szkooole?! Chuuliganieee! – Ryknęła Pani Krysia i jak wściekła niedźwiedzica rzuciła się w pogoń za chuliganem.

       

      Zgromadzeni wzruszyli ramionami i wrócili do zabawy. DJ, chcąc bardziej ożywić atmosferę, puścił remiks „Last Christmas”, od którego szyby w oknach zaczęły niebezpiecznie drżeć.

       

      Wtedy to się stało.

       

      Wszystkich ogarnęło dzikie szaleństwo. No, może nie wszystkich, bo tylko tych, którzy zjedli pierniczki.

      Zaczęli miotać się po podłodze, jakby byli opętani. Chłopcy rozrywali koszule, dziewczęta łapały się za brzuszki, które błyskawicznie wzdęły się do nienaturalnych rozmiarów. Chłopięce klatki piersiowe rozrywały się z kapiszonowym wystrzałem i wyskakiwały z nich małe Gingy. Brzuszki dziewcząt urosły do jeszcze większych rozmiarów i nagle eksplodowały z hukiem, a z ich wnętrza wysypał się brokat, który przykrył wszystko grubą warstwą.

      Muzyka zacięła się na jednym dźwięku, tworząc demoniczny klimat.

       

      Za to w drzwiach pojawił się niezgrabny kontur, który był jeszcze bardziej demoniczny.

      Sala wstrzymała oddech, a Obcy przeskoczył na środek parkietu szczerząc zęby, na którym widoczny był aparat nazębny.

       

      – Czekałem tyle lat, żeby zemścić się na was wszystkich!

       

      – Al, czy to ty? – zapytał kobiecy głos.

       

      – Tak, to ja, Al, chemik z NASA. Wkrótce na Ziemi pojawią się latające spodki z Obcymi, którzy wszystkich zabiją.

       

      – Chłopie, ale o co ci chodzi?

      – zapytał dziecięcym głosem ktoś z głębi sali.

       

      – Wiele lat temu na szkolną Wigilię upiekłem pyszne pierniczki. Zostały zjedzone do ostatniego okruszka, ale nikt mi nie podziękował, nikt mnie nie przytulił, nikt nie pogłaskał po główce, nikt mnie nie pobujał na nodze. Było mi przykro. Było mi smutno. Miałem depresję!

      Nienawidzę was wszystkich!

       

      Tymczasem na salę wpadła pani Krysia, woźna, kiedy zobaczyła bałagan, dostała oczopląsu, trzęsionki, wyprostowana trwała ondulacja stała dęba i zaryczała na całą szkołę:

       

      – Co tu się odbrokatawia!

       

      – Ty, stary patrz, pani Krysi chyba styki się przepaliły. – Grupka chłopców żartowała w kącie.

       

      Pani Krysia odwróciła się w ich stronę i poczęstowała ich promieniem lasera. To samo zrobiła z chłopcami-matkami małych Gingy i dzięwczętami, które wybuchły brokatowym szaleństwem.

      – Moja szkoła, moje zasady! – krzyknęła pani Krysia, woźna.

       

      Na szczęście nie wszyscy lubią pierniczki.

       

      Maturzyści, zamiast uciekać, wyciągnęli telefony. To nie była zwykła Wigilia – to była `Tykociński masakra`. DJ, zmienił ścieżkę dźwiękową na „Gwiezdne Wojny”.

       

      Grono pedagogiczne siedziało na końcu sali, z daleka od głośników DJ'a, sceny, całego zamieszania i z tej odległości czuwali nad porządkiem. Nad porządkiem swojego stolika.

       

      Później Pani dyrektor tłumaczyła dziennikarzom, że Wigilia przebiegła bez zakłóceń, a oni robią niepotrzebny szum medialny.

       

      Nie wiadomo, co stało się z chemikiem z NASA, ale prawdą było, że pojawiły się spodki, ale nie z UFO, tylko na kiermaszu świątecznym, które każdy mógł dowolnie pomalować i ozdobić.

       

      Pani Krysia, woźna, okazała się radzieckim prototypem humanoidów - konserwatorów powierzchni płaskich.

       

      To była prawdziwa Tykocińska masakra, która zaczęła się niewinnie, bo od...

       

      Wesołych Świąt!

       

       

  • Najczęściej komentowane w ostatnich 7 dniach



  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • BITWA MRÓWEK   Pewnego słonecznego dnia wracałem do domu z grzybobrania. Obszedłem jak zwykle swoje ulubione leśne miejsca, w których zawsze można było znaleźć grzyby, lecz tym razem grzybów miałem jak na lekarstwo. Zmęczony wielogodzinnym chodzeniem po pobliskich lasach w poszukiwaniu grzybów i wracając z mizernym rezultatem nie było powodem do radości i wpływało negatywnie na ogólne poczucie humoru.  Pogoda raczej nie dopisywała i tutaj mam na myśli deszczową pogodę, lecz nie można było tego nazwać suszą. Wiadomo jednak, że bez deszczu grzyby słabo rosną albo wcale.  Grzybiarzy również było niewielu co raczej nikogo nie może zdziwić podczas takiej pogody. Wracałem więc zmęczony i z prawie pustym koszykiem, a że do domu było jeszcze kawałek drogi, postanowiłem odpocząć sobie przysiadając na trawie, która dzieliła las z drogą prowadzącą do domu. Polanka pachniała sianem, a świerszcze cały czas grały swoją muzykę, tak więc po chwili zapadłem w drzemkę.  Słońce przygrzewało mocno, a w marzeniach sennych widziałem lasy i bory obfitujące w przeróżne grzyby, a wśród nich prym wiodły borowiki i prawdziwki, były tam również koźlaki, osaki, podgrzybki, maślaki i kurki.  Leżałem delektując się aromatem siana czekającego na całkowite wysuszenie, a przy słonecznej pogodzie proces ten był o wiele szybszy. Patrząc w bezchmurne niebo nie przypuszczałem, że za chwilę będę świadkiem interesującego, a nawet fachowo mówiąc fantastycznego widowiska.  Wspomniałem już, że w pobliżu polanki gdzie odpoczywałem przebiega piaszczysta leśna droga i właśnie na niej miało odbyć się to niesamowite widowisko. Ocknąłem się z drzemki i zamierzałem ruszać w powrotną drogę do domu, gdy nagle zobaczyłem mrówki, mnóstwo czarnych mrówek krzątających się nieopodal w dziwnym pośpiechu. Postanowiłem więc pozostać ukrywając się za pobliskim drzewam obserwując z zainteresowaniem poczynania tychże mrówek. Słońce powoli chyliło się ku zachodowi. Mrówki gromadziły się na tej piaszczystej drodze i było ich coraz więcej, lecz bardziej zdziwiło mnie co innego w ich zachowaniu. Zaczęły ustawiać się rzędami, jedne za drugimi, zupełnie jak ludzie, jak armia szykująca się do bitwy. Zastanawiałem się po co robią, ale długo nie musiałem czekać na wyjaśnienie zaistniałej sytuacji, ponieważ właśnie z drugiej strony drogi zobaczyłem nadchodzące w szyku bojowym masy czerwonych mrówek. Cdn.
    • Plotkara Janina, jara kto - lp.   Ma tara w garażu tu żar, a gwara tam.   To hakera nasyła - cały San - areka hot.   Ma serwis, a gra gar gasi, wre sam.   Ima blok, a dom - o - da kolbami.   Kina Zbożowej: Ewo, żab zanik.   Zboże jeż obzikał (kłaki).   (Amor/gęba - babę groma)   A Grażyna Play Alp, anyż arga.   Ile sieci Mice i Seli?   Ot, tupiąca baba bacą iputto.                      
    • Ma mocy mało - wołamy - co mam.    
    • Kota mamy - mam, a tok?  
    • A ja makreli kotu, koguta lisi Sila. -  tu go kuto  kilerka Maja.          
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...