Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Diabeł tupnął po raz pierwszy.

Stałam na ulicy i tępym wzrokiem przypatrywałam się ludziom. Jedni szli, trzymając w dłoniach telefony komórkowe, inni palili papierosy, a reszta wymachiwała bezmyślnie rękami, nie wiedząc co z nimi począć.
Poczułam wszechogarniającą niemoc i zwątpienie.

Diabeł tupnął po raz drugi.

Spadł deszcz. Ludzie zaczęli umykać w popłochu. Chowali się do bram w nadziei na rychły koniec, zasłaniali gazetami, nieliczni wzięli ze sobą składane parasolki i właśnie wyciągali je z toreb.
Stałam, czując jak ubranie staje się coraz cięższe. Włosy oblepiły twarz i moczyły szyję.

Diabeł tupnął po raz trzeci.

Nadeszła ciemność. Zakryła czarną płachtą ulicę, na której stałam tylko ja. Poczułam spadające kawałki lodu, które wbijały się w skórę, raniły policzki i czoło, uderzały w dłonie. Krew pomieszała się z wodą. Spływała, barwiąc kostkę brukową na czerwono.

Diabeł tupnął po raz czwarty.

Kropla krwi oderwała się od mokrego policzka i przeleciała tuż nad chodnikiem, by po chwili runąć na zamazany bruk, rozbijając się na milon części. Nadszedł wiatr, który próbował wyrwać jak najwięcej płynu z poranionych żył, szarpiąc je zajadle. Mokre ubranie nie chroniło przed pędem powietrza, które omiatało plecy, szyję, nogi. Upadłam.

Diabeł zaśmiał się donośnie.

Nastała cisza. Klęczałam z twarzą w kałuży krwi pomieszanej z wodą i czekałam. Nie było trzesięnia ziemi, błyskawic ani huraganu. Świat powoli uspokajał się, oddychając ze świstem. Wiatr zwolnił. Leciał delikatnie, omijając kawałki lodu, których spadało coraz mniej. Deszcz stracił na sile, zaczęło jaśnieć.
Rozejrzałam się niepewnie po ulicy.
-Spóźniłeś się - szepnęłam do mężczyzny, wstając i ocierając krew z policzków.
-Przepraszam.

Opublikowano

1) "Jedni szli, trzymając w dłoni telefony" - powinnaś chyba to poprawić na: trzymając w dłoniach telefony albo trzymając w dłoni telefon.

2) "nadzieji" - poprawnie nadziei

3)"...wyciągali je z toreb by schronic się przed wodą." - Tutaj zdaje sie nie chciałaś powtórzyć słowa "deszcz" i napisałaś "woda" - tyle, że to nie brzmi. Myślę, że zdanie spokojnie można byłoby zakończyć po słowie "toreb".

4) "Nie nadeszło trzesięnie ziemi, błyskawice, ani huragan" - brzydko gramatycznie, już lepiej chyba: nie było trzesięnia ziemi, błyskawic, ani huraganu

5)Nadszedł wiatr, który próbował wyrwac jak najwięcej płynu z poranionych żył, szarpiąc je zajadle. - To zdanie bardzo mi się podoba!

6)Świat powoli uspokajał się, oddychając ze świstem. - To zdanie również bardzo mi się podoba!

Reasumując: Piękny tekst, wskazujący, że autor posiada wyobraźnię poetycką . Pozdrawiam i zapraszam do wytykania błędów w moich tekstach.

Opublikowano

A Twojego komentarza pod żadnym z moich tekstów jak nie było, tak nie ma!
Śliczny Rumianku, tu nic za darmo, korzystało sie z moich podpowiedzi, to teraz trzeba się odwdzięczyć i podpowiedzieć coś mądrego Don Cornellosowi! :))

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Czy tylko ja nikogo nie znam nikogo osobiście z tego forum???:(( masz ciekawe pomysły, apteka, biblijne przypowiesci, teraz to...błędy ktoś tam ci wytknął, nie wnikam czy dobrze czy żle..

Napiszę tak, kiedy klikam na rumianek, nie wiem co się będzie dziać, a to dobrze, taki element zaskoczenia...jest niezły, klimaty nie moje, nie fascynują , ale nie jest źle, jest na poziomie, nie wypisujesz bzdur, nie "wydziwiasz" jest ok...
Opublikowano

Czytałem trzy razy.
Za pierwszym razem byłem na nie.
Za drugim razem miałem neutralny stosunek do tego tekstu.
Przeczytałem raz jeszcze i myślę, że jest okej, ale chciałbym zobaczyć jakiś twój dłuższy tekst, żeby się do końca przekonać. Masz potencjał. trzeba go teraz w pełni wykorzystać. A co do udziwnień, o których wspomniał Piotr, to uważam, że są one potrzebne w literaturze. Tyle ode mnie.
salve!

p.s.
kilka błędów - literówek się wkradło:
nie wiedząc co z nimi począc - począć
Ludzie zaczęli umykac w popłochu - umykać
Nadeszła ciemnośc. - ciemność
Kropla krwi oderwała się od mokrego policzka i poleciała tuż nad chodnikiem, by po chwili runąc na zamazany bruk - zamiast poleciała można dać przeleciała, runąć
Nadszedł wiatr, który próbował wyrwac - wyrwać
Nie było trzesięnia ziemi, błyskawic, ani huraganu - przecinek przed "ani" możesz wyrzucić, bo nie jest tam potrzebny
Deszcz stracił na sile, zaczęło jaśniec. - jaśnieć
mam nadzieję, że ci się przyda to co tu napisałem.

Opublikowano

Mnie również się podoba. Zaczyna się dosyć apokaliptyczną wizją, ale nie jest tak strasznie. Po poprawkach nie dostrzegam błędów, poza "runąć" . Taż kropla krwi, to nie budowla jakaś, by miała runąć - ona zyczajnie spadła.
P. S. Cieszę się, że mogłem uzyć słowa "taż". Lubię je, a jkoś nie mam okazji do stosowania.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Rusz się, wynieś śmieci, ty niedojdo! Muchy tu latają –  jak cię pacnę, ty fujaro! Maminsynku i poeto podwórkowy, Z kranu cieknie, nic nie zrobisz?   Wiersz napiszesz o ulotności życia? Dywan wytrzep, bo sąsiedzi krzywo patrzą. A firany kiedy prałeś? mów, bo mamie się poskarżę! Bałagan wszędzie, mchem zarosło.   Tarantula w kącie zwisa, zje mnie, twoja sprawka! Grzyb w łazience to hodowla jest pieczarek? Gdzie uciekasz? wokół stołu mam cię gonić? Do mnie! klękaj, łkaj o przebaczenie!   Co masz na swą obronę? róże? dawno zwiędły. Suknię mi kupiłeś? całkiem, całkiem, lecz na wagę. Pierścień? masz go w diabły, tombakowy! Zgadnij, gdzie od dzisiaj będziesz kimać...   Pościelę ci z Wisłocką i Szymborską. Czesławę Miłoszową ci dorzucę, zdrajco –  literacie! Oj, dam ja ci popalić, dam ci steki wierszy! A Norwid cię uwiodła? to szantrapa!   Ze Słowacką pewnie tylko motyle łapałeś, zbereźniku! Aż ucho więdnie i usycha, rymem szyję ucisnę. Strofą walnę jak drzwiczkami od kredensu! Co tak stoisz osłupiały? żartowałam, ty pacanie!   Chodź, głuptasie, mamcia zeszyt mi przysłała. Gęsie pióro i kałamarz, kredki, temperówkę. Pokaż mi alfabet, jak to się wywija, „A” na początek... I bach! dzwonek w uszach, krzesła szur-szur.   To nie małżonka wali, dudni i jazgoce. To matura, ty bęcwale, właśnie egzamin zdajesz! Nauczyciel ryczy: „kartki oddajcie! koniec czasu!” „Człowiecza dola” temat widnieje na tablicy zadany...    
    • jeszcze się nie pochowali   w ziemi w niebie   krążą między światami    czasem gdzieś przycupną i słodko śnią    o lataniu 
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

        @wierszyki :D mol na pewno! ;)  Dzięki          @TylkoJestemOna ;) Dziękuję     
    • istnienie Stwórcy to nie jest bańka stek spekulacji na sprzedaż bo jak stworzenie nawet uparte śmie twierdzić że stwórcy nie ma   wystarczy tylko otworzyć oczy a wiarę na bok odrzucić i tylko patrzeć się zauroczyć dostrzeżesz Jego wśród ludzi ...
    • @Migrena już pisałem Tarnawa Robert Gorzkowski ul. Warszawska 97, 05-090 Jaworowa to adres do firmy
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...