Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

... żył sobie króliczek - wampir. Na imię mu było Bękart. Szedł sobie nasz bohater gęstym lasem, gdy nagle na drodze stanął dziki, jednooki Ogórek. Och, och Ogórku, dlaczego jesteś taki zielony - spytał roztrzęsiony króliczek - wampir. Grrr, bo zzieleniałem z zazdrości - odpowiedział Ogórek. A o co jesteś taki zazdrosny - kontynuował Bękart, na co Ogórek odparł - jak to o co, ślepy jesteś? Jedno oko tylko mam. To przez ciebie ty wamiprzy zębie. Chciałem być taki jak ty, już miałem przykleić sobie kły, gdy nagle ...

(ciąg dalszy dopisać jeśli ktoś ma ochotę)

Opublikowano

...sprowokowany przez służby specjalne zmuszony zostałem do zaniechania prób przerobienia siebie na zająca! Pod pseudonimem OGÓRKANOW wyjechałem do L.A. by sprawdzić kto naprawdę chcę zabić Bill'a! Lecz zdekonspirowany przez sadomasochistyczną sektę miłośników pomidorów krojonych zostałem pozbawiony oka przez złośliwą aktorkę o blond włosach. Okaleczony, zdążyłem po powrocie do kraju dokonać zmachu na ministrze szaltów publicznych. I kiedy pakowałem walizki, by zwiać do Zimbabwe... (please - continue!)

Opublikowano

...do mojego pokoju weszła niebieskooka brunetka. Wydało mi się to podejrzane, gdyż nie ma naturalnych brunetek. Sięgnęła do kieszeni. Już myślałem, że mnie zabije, ale ona wyciągnęła swoją legitymację szkolną. Tak, dzięki tej legitymacji mogłem schronić się przez jedno popołudnie w szkole. Brunetka powiedziała, że pomoże mi tylko pod warunkiem, że zabiorę ją ze sobą do Zimbabwe, na co odparłem... (please - continue!)

Opublikowano

...- Słuchaj małolata, krótka piłka z mojej strony - albo mi pomożesz zamienić się w króliczka, albo nici z Zimbabwe! - . Małolatka (a na imię było jej Angela...) odparła bez wachania: - Franz, ja dla Ciebie wszystko... - Po czym wyciągnęła nokię z bajerami, a w pokoju rozległ się rechot szalonej żaby z MTV. Jej dziwny dialekt, te kocie ruchy nogami, te gesty mówiły mi "Zielony - you lucky feeeq - może się uda...". Spakowałem berettę 92FM i 2 glocki do walizki... Angela rzekła: - Za godzinę mamy samolot do Moskwy! Tam złapiemy transsib i przez Japonię dostaniemy się do Zimbabwe... Tak będzie bezpiecznej... - Dwie godziny później siedzieliśmy już w nowym AIRBUSIE rozmyślając o przyszłości i polędwicy na słodko... Nagle brodaty pasztun siedzący kilka miejsc dalej zdjął swój podejrzanie wyglądający sandał i... (please - continue!)

Opublikowano

Nie! To tak skończyć się nie może ;-) Pomyślcie na spadochronami albo teleoprtacją ;-) A ja lecę na wieczorne piwko, bo już po ósmej ;-) Nie kończie tego cyklu pochopnie - w nim leży bowiem sens bezsensu ;-) B.C. - pomysł na wielkie piwo! Jedziemy z tematem jak mawiają ziomale ;-)
POZDRAWIAM!

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



okazało się że zamiast stopy ma ogromną purchawkę, która pęczniała z każdą chwilą! Zewnętrzna powłoka rozciągała się do granic możliwości aż pękła! Koleś przestał oddychać, a zpurchawy eyskoczył wielki kalafior z czerwonymi oczami, w zębach trzymała lalkę barbie...(continue!)
Opublikowano

- Uwaga - Franz usłyszał nagle czyjś głos - Proszę nie przesadzać z alkoholem. Wiem z doświadczenia.
- A kim pan jest? - odpowiedział pytaniem, widząc tajemniczego mężczyznę z przyciętym w kostkę wąsikiem.
- Nazywam się Belzebiasz Euzebiusz Ksawery Moderatorewski, bardzo mi miło.
- Franz.
- Kiedy ostatnio zamówiłem butelkę martini, lecąc do Hongkongu z Warszawy doznałem podobno niesamowitych przeżyć. Podobno ponieważ nic nie pamiętam.
- Tak?
- Obudziłem się w jakimś zakazanym hotelu, mając totalny mętlik w głowie.
Franz zakręcił piersiówkę, po czym krzyknął w kierunku stewardessy:
- Poproszę polędwicę na słodko...

(kontynuujcie...)

Opublikowano

W hotelu nie pierwszej jakości Franz widząc malutkie piersiówki poustawiane rzędem w hotelowej lodówce oniemiał.
-Czy to wszystko dla mnie ? - zamruczał pod nosem.
Po kilku dniach w stanie upojenia darowanym trunkiem, zszedł zapłacić w recepcji za całkiem radosny pobyt.
Pieniądze miał odliczone co do pensa aby jeszcze starczyło na powrót.
-Płaci pan podwójnie – uprzejmie powiedział recepcjonista.
-Za co? dlaczego ? przecież na panienki chodziłem do burdelu! Wykrzyczał.
-Za wypity alkohol - uśmiechajac się zacierał ręce.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @huzarc Unieważnię - czyli  sprawię, że przestaniesz istnieć, że twój krzyk, twój bunt, twoja złość staną się nieważne, niewidzialne. Wiersz mówi o tym, jak system (społeczny, polityczny, osobisty) neutralizuje autentyczny gniew - nie walcząc z nim wprost, ale unieważniając go, ośmieszając, gasząc błyskami i brokatem.  Ciekawe! 
    • @Waldemar_Talar_TalarJa również nie boję się miłości! :))))   nie boję się miłości gdy świat się chwieje to ona przypomina po co się żyje
    • @KOBIETA Bardzo często sięgam w swojej twórczości po motywy weird fiction i mitologię Cthulhu. Jest to najdoskonalszy rodzaj grozy transcendencjalnej 
    • Ty bzik - ba - bujał: cne, to potencjał u babki zbyt.      
    • @Migrena Napisałeś świetnie o artystach (poetach), którzy utknęli między własną ambicją a paraliżującym brakiem autentyczności. Ich powaga jest pozą, która maskuje brak treści. Dużo tu ironii, która miejscami przechodzi w groteskę. Wyśmiewasz pozy i banały, którymi posługują się ci "twórcy", którzy pragną wielkich tematów, ale boją się ryzyka, prawdy i konfrontacji. W końcówce, wiersz staje się opowieścią o uniwersalnym ludzkim dążeniu do ekspresji. Pokazuje, że prawdziwa twórczość (to "żywe słowo") nie jest łatwa ani przyjemna. Ona "gryzie" – jest bolesna, wymaga konfrontacji i pozostawia ślad. Ciekawy tekst, refleksyjny, świetny!    Czytam twój wiersz o poetach-tułaczach i myślę sobie - znam takich, co mają w plecaku dziesięć tomików niedokończonych, trzy metafory (wszystkie o jesieni) i jeden rym do słowa "miłość", który brzmi jak "pilność". Stoją na przystanku inspiracji czekając na autobus, co nie przyjedzie, bo wena ma dziś wolne i poszła do fryzjera. A ja? Ja też mam watę w zdaniach i kotlet robię z każdej myśli, ale przynajmniej wiem, że pies ma rację - i dlatego kończę wiersze, choćby były jak skarpety - nierówne, ale w parze. Bo lepiej skończyć źle niż pięknie nie zacząć, a słowo, które w końcu dogonię - niech gryzie, szczypie, drapie! Przynajmniej poczuję, że żyję!
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...