Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki
Wesprzyj Polski Portal Literacki i wyłącz reklamy

estetyka słowa mówionego


ot i anka

Rekomendowane odpowiedzi

Ostatnio w autobusie podsłyszałam rozmowę kilku chłopców w wieku 16-17 lat. Był wieczór i jechali na dyskotekę. Pominę przekleństwa, które padały co drugie słowo,ale rozbawił mnie fragment rozmowy:
A: Spotkałem ostatnio Adasia
B: Ta, i co?
A: Gadaem z nim (piszę tak jak oni mówili)
B: i co?
A:no i żeśmy pogadaliśmy
B: ta?hehe, co mówił?
A: ściema, nie
B: hehe, ściema?
A: no, ściema, hehe
...no i cóż. Trochę mnie to również przeraziło,bo reszta o czym "gadali" była gorsza...

Może ktoś z was też podsłuchał "rozmowę na poziomie"?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słowo mówione schodzi na psy i tyle. JAkiś czas temu stojąc na balkonie zobaczyłem trzy dziewczynki w wieku ok 10 lat. Chyba sie o cos pokłóciły bo nagle jedna z nich popchęła druggą i nazwała ja "głupią kurwą".
Słyszałem i widzałem wiele i niełatwo mnie zaszkowować, ale ta scenka zniesmaczyła mnie na dośc długo.

Co do współczesnych wulgaryzwmów najbardziej wkurza mnie tekst "chuj ci w dupę", nie wiem czy ten kto mówi nie ma na to przypadkiem ochoty ;) ? Ale dobiła mnie piosenka, w której w refrenie powtarzał sie ten tekst, a nie był to hip-hop. Nie wiem co za koles stworzył to arcydzieło, ale moge mu tylko współczuć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest wieczór, zimowy, moja koleżanka jedzie autobusem.
Na siedzeniu obok siedzi para w sportowym odzieniu.
Autobus wlecze sie niemiłosiernie, jest tłok, zimnawo cokolwiek,
wszyscy ludzie maja dosyć. Para obok siedzi w milczeniu,
usiłując patrzeć przez zaparowane okno.
Nagle młodzian odziany w dresy doznaje olśnienia,
spogląda na swą wybrankę tak, jakby widział ją pierwszy raz w życiu,
i rzecze [przepraszam za wulgaryzmy]:
- Ty, wiesz co? Zajebałem się w tobie, że chuj.

Dla dziewczyny, jak wyynikało ze spostrzeżenia koleżanki, były to chyba ważne słowa.

Ta anegdotka była początkiem wielkiego sporu o to,
czy należy jednoznacznie potępiać takiego typu wyznania.
Czy należy pogodzić się z tym, że niektórzy ludzie
mają ograniczony zasób słownictwa i wszystko opisują
za pomoca jakiegoś przerażającego minimum leksykalnego,
poprzestając na chwaleniu tego, że ktoś sobie jeszcze coś szczerze wyznaje,
czy krytykować takie wypowiedzi bezlitośnie, zbywając równoczesnie argumenty,
że nie szanuje sie czyichś uczuć?
Co o tym myślicie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem co mam myśleć. Wulgaryzm słowo jak kazde inne. Jednak uważam, że wulgaryzmy powinny być używane z uzasadnieneim.
Faktem jest, że mamy do czynienia z zaburzeniem podstawowej funckji języka, przekazywaniem informacji. Pzrykłady tutaj podane w większości świadczą o tym, że język jest w naszych czasach w penych sferach fatyczny do granic możliwości.

Dla odmiany podam dwa inne przykłady:

Dziś idziemy sobie z Oscarem przez park i ja próbuję mu wyjaśnić kwestię związków sytagmatycznych i paradygmatycznych na poziomie zdania. Oczywiście upraszczam do wizualizacji pionowej i poziomej, co przynaję, w sytuacji ograniczenia mediów do wypowiedzi ustnej było absurdalne. Tak więc kłócimy się o kwestię przekazu przechodząc obok jakiejś zakochanej parki. Oni w śmiech oczywiście. Tyle, że kwestia była poważna i naukowa. Mnie jakoś martwi fakt, że jak ktoś już dyskutuje o czymś takim to ludziom wydaje się śmieszny. Czmeu fakt prowadzenia w miarę inteligentnej dypsuty jest w oczach pauperum czymś zabawnym? W dzisiejszym społeczeństwie jak ktoś rozmawia o poezji, malarstwie, języku czy czymś podobnym, to jest traktowany jak jakiś dziwoląg i jeszcze gapią się na niego wzrokiem "jak ci nie wstyd".

Co do wulgaryzmów, to ilekroć uczymy się zbiorowo z ludźmi z roku przed egzaminem, wszytko tłumaczymy sobie zawsze w wulgarnym kontekście. Wygląda to cokolwiek śmiesznie. Dyskutujemy na temat erotyków Donne'a albo eksplorujemy zawiłe kwestie semantyczne, a srednio co drugie słowo jest wulgarne. Zaznaczam jednak, ze pojawiają się one nie jako przecinki, ale pełnią w zdaniach określone funkcje (podmioty, orzecznia, dopełnienia i przydawki czy okoloczniki). Problem polega na tym, że to jest bardzo skuteczny sposób - wszystko jest jasne dla wszystkich, a egzamin zazwyczaj zdany, ale dla zwolenników pruderii wypowiedzi zachowujemy sie zapewne jak żule.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się z tym, że teraz gorszą raczej zawiłe dysputy,
niż wulgarne wypowiedzi. Doświadczam tego codziennie,
nawet w rozmowach z ludźmi z mojego roku.

Ja też stosuje metodę "wulgaryzacji" utworów literackich
przed egzaminami. To może być naprawde twórcze (tfu-rcze?).
I zabawne. Może też trochę niskie, ale w inny sposób niż
wypowiedzi zasłyszane i przytaczane powyżej.
Różnica polega na świadomości używania pewnych słów.
"odpowiednie dać rzeczy słowo" he he
Tamte wypowiedzi powstały z braku innych leksemów.
I trudnością byłoby ująć je w inne słowa.
(chodzi o to, aby język giętki/ powiedział wszystko,
co pomyśli głowa..." - z tym jest często d u ż y problem)
Wtedy to jest smutne. I przerażające.

Można być wulgarnym w sposób mistrzowski (patrz: Witkacy).
:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

gdzieś słyszałem, że słowo "zajebisty" tak weszło do mowy codziennej, że coraz mniej odbierane jest jako wulgaryzm
tak więc mówię, że temat jest zajebisty, ale nudnawy się robi i mdły, bo większość przywołanych "sytuacji" to jedno i to samo (dres, żul itp., itd., a nikt nie napisał jak odzywają się, np. władze, dziennikarze, ludzie wykształceni i "świadomi siebie")
z zajebistym humorem pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

co do tej parki - chyba nie ma co kyykować takich wypowiedzi, to nie ich wina że się wychowali na blokowisku i dla niech takie słowa są naturalne - raczej bym miał pretensje to poprzedniego pokolenia, że na coś takiego pozwolili...

jasiu - jedyn rada - konwersować mniej ekspresywnie ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najbardziej przerażające są te małe dzieci, bo jak tak dalej pójdzie, to one nie będą nawet wiedzieć co to jest w ogóle ,,słowo mówione". Ale mnie chyba bardziej martwi młodzież (hm ja też należę do młodzieży, ale...) bo w tym wieku każdy już raczej wie co mówi, do kogo i w jaki sposób. Mali przynajmniej nie mają świadomości...

Wracałam kiedyś ze znajomymi do domu. Idzie dwóch małych chłopców i słyszę, że jeden z nich coś do nas mówi, wydawało mi się, że :,,Dzień dobry" i odpowiedziałam. A tu się okazało, że nie zrozumiałam tego co powiedział, bo znaczenie było zupełnie inne... w sumie dobrze, że nie zrozumiałam. Chociaż oni raczej też swoich słów nie rozumieli. Łaciny przecież w tym wieku nie uczą...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


×
×
  • Dodaj nową pozycję...