Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

czy te stany do wymiany

taki plik niepoukładany

a tu pracy jest niewiele

i stany ustawić w szereg

po lewej będą te bliższe 

co serce uczynią czystsze

a potem dalsze najdalsze

co same przyłażą uparcie

stanami trzeba zarządzać

niech same nigdy nie rządzą

bo stworzą znów armagedon

będziesz się pytać - dlaczego
:)))

Opublikowano (edytowane)

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

Viola... moje zdanie, bez urazy.. pisałaś lepsze. Jesteś wrażliwą dziewczyną, tak Ciebie odbieram, po lekturze Twoich wcześniejszych. Na pewno nie wszystkie 'zaliczyłam'.

Tutaj, początek i dwa wersy końcowe, ok. ale 'reszta'... to lista, tzw. wyliczanka.. brakuje

pomiędzy czegoś... co mogłoby ubarwić treść.

No i.. bardzo proszę sprawdź jeszcze, ale wg mnie, masz trzy 'błądki' ortograficzne...

ukośniki (wg mnie, łącznie). Zasiedziałam się, bo myślałam dłuższą chwilę co Ci napisać,

żebyś się nie obraziła na 'amen'.

Zostawiam serdeczne pozdrowienie.

 

 

Edytowane przez Nata_Kruk (wyświetl historię edycji)
Opublikowano

@viola arvensis   

.."Pod wpływem impulsu"... 

I to się czuje, kiedy czytasz wiersz - zaprasza cię do tego świata.

Czuć tu pasję pisania. Zresztą w każdym Twoim wierszu ją czuć, łączysz czytelnika z treścią.

Wiersz to taka 'skondensowana" opowieść, najpierw autora...

A potem czytający ją rozcieńcza obficie w swoje tu i teraz. 

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Treść mojego życia.   Na krześle w moim pokoju leżą martwe strony, spisane przez Boga – płakały w nocy. Teraz treść pełna przemocy wyraźnie opuściła niebios bramy.   Treść zaczęła się tam, gdzie wschodzi słońce. Jezus nie uratował oczu granatowego dziecka, bo nie wymodliło się wystarczająco dobrze. Zostawił je na pożarcie wschodnich ludzi. A granat nie poradził sobie – uciekał, jak tylko mógł, potykając się o skutki tragedii, zamknął się za pustynnymi drzwiami.   A teraz, po latach, otworzyłem je znowu, pamiętając dawny bieg wschodniej szkoły. Nie zniosę już wagi mojej głowy. Przewiduję każdy element przyszłości. Wiem, kiedy zaczniesz mnie nienawidzić, i męczę się niezmiennie, bo Jezus konkuruje z Bogiem.   I j*bie mnie to, że spłonę w piekle, bo ratując siebie, zaniedbałem wiarę. A nawet tego nie udało mi się dokonać. Wciąż coś we mnie pęka, kiedy przypominasz mi lata granatu. Ale teraz przynajmniej mam cząstkę woli w sobie.                
    • Szukam cię w jaśminowych kwiatach, rozgrzanych słońcem wczesnego lata, kolorach jak nie z tego świata, tańczących tu chabrach i makach. W smug jutrzni miazmatach jezior tafli ażurowa krata, Ptasi witraż drzewa splata, reliefu rzęs sosny kantatach Sznur chmur jak białe pieluchy, smutki ukryją w leśnym poszumie, utulą dłonie- tak dla otuchy. Czy wietrzny pielgrzym to zrozumie? Obłoki mają dziś z błękitu okruchy, niwa bezkresna lnem szyć nie umie.
    • @Migrena  nie wiem, może to idealistycznie zabrzmi, może trudno i niemożliwie. Czasami trzeba pozwolić komuś odejść. Bo takie jest życie. I być wdzięcznym ( mieć w pamięci to, co było) za wspólny czas, i jednocześnie dać pewność, że w razie czego, pomocy, dobrego słowa- będzie się tuż obok.  Albo można poświęcić, dać komuś życie- podarować cząstkę siebie
    • @Migrena Nie aż takie męki.
    • Nie wiem, dlaczego. Byłem wierny - pachniałem twoimi rękami, znałem każdy cień twojego głosu. W lesie pachniało wolnością. Myślałem: pójdziemy dalej. Ty się odwróciłeś. Drut zasyczał złośliwie - jak wąż. Zostałem sam. Pod drzewem, które nie zna imion. Wyczułem twój ślad w wietrze - jeszcze jeden oddech, jeszcze jeden cud, który nie przyszedł. Świat odsunął się ode mnie jak woda od kamienia, który przestał być potrzebny rzece. Patrzyłem, jak słońce kładzie się na mchu i odpływa - w ciemność nocy. Nie rozumiałem, czemu ziemia jest taka zimna, czemu nie wołasz mnie już po imieniu. Jakby wszystkie liście straciły sens drżenia, a wiatr zapomniał, że istnieje powietrze. Kiedy noc przyszła, słuchałem własnego serca - biło jak kij w blaszanym wiadrze. A we mnie rosła cisza - jak w drzewie, które uczy się oddychać w ciemności. Cicho. Coraz ciszej. Cisza ciemnieje. A potem wszystko się rozpłynęło: mój głos, mój zapach, mój świat. Tylko drzewo zostało. I cisza. Echo ludzkiego kroku - ostatnie, co kochałem.      
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...