Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Na pewno jedną z bardziej nielubianych lektur była "Lalka", pamiętam jak się męczyłam czytając "pamiętniki starego subiekta", czy jak to się tam nazywało.
Trylogię obejrzałam na kasetach, bo przeczytać nie mogłam do końca.
Z innych nieskończonych to: "Lord Jim", "Noce i dnie" oraz "Pan Tadeusz".
Swoją drogą w desperacji rzuciłam kiedyś "Panem Tadeuszem" o ścianę, ale młoda wtedy byłam, no...:P

Opublikowano

ostatnio spotkałem sie ze szkołą w której rok'84 wycofano z lektur obowiązkowych (a to była jedyna wartościowa rzecz wyniesiona przeze mnie ze szkoły)

pozostałe, mogą wszystkie usuwać, a zwłaszcza p.tadeusza...

ps. jako szowinista, zauważam z niemałą satysfakcją że moje obserwacje dot. umiejętności polskich pisarek się potwierdzają ;)))

Opublikowano

To może zróbmy paropozycyjną listę kanonu. Dwie kolumny – lektury obowiązkowe i nadobowiązkowe.

Myślę, że problem nie leży tylko w samym wyborze lektur ale także w ich „przerabianiu” w szkole. Podsuwa się gotowe szablony, nie uczy samodzielnej analizy. Tworząc pewien wzór lekcji języka ojczystego, może nie kazać czytać całych wielgachnych tomów tylko małe fragmenty i zachęcić lub zniechęcić (sic!) do dalszego czytania. Lekcje opracować tak (hej, poloniści – zapomnijmy, czego nas uczono), aby czytelnik- uczeń sam doszedł sam do wniosków, potrafił powiązać pewnych autorów w pęczki i szukał „swoich” lektur dla własnej kultury osobistej (np. wycieczka do księgarni, a potem konkurs „recenzji” na lekcji polskiego).
Są różni poloniści, którzy potrafią zachęcić albo odebrać przyjemność czytania na lata. Nie psioczmy na klasyków ( trzeba choćby dotknąć paluszkami dzieła).
Dziś wracam do lektur, które czytałam „na silę” w ciągu jednej nocy, „bo”… i czytając zdarza mi się (podkreślam) czytać zupełnie „nieznane mi” utwory… ;)
A tak na marginesie – obserwuję syna, typowy umyśl „nieliteracki”, zadziwia mnie doborem swoich lektur i oczytaniem. Spytałam, skąd ten jego szeroki wachlarz autorów : „bo nikt mnie nigdy do żadnej lektury nie zmuszał.” - odpowiada.
To moje pięć groszy (centymów), jeśli pozwolicie.. Pozdrawiam Arena

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



"Lalka" - cudowności.. szczególnie pamiętnik starego subiekta :)
"Lord Jim" - kolejne cudowności... podobnie jak "Noce i dnie" (nostalgia...) oraz "Pan Tadeusz" :D
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



"Lalka" - cudowności.. szczególnie pamiętnik starego subiekta :)
"Lord Jim" - kolejne cudowności... podobnie jak "Noce i dnie" (nostalgia...) oraz "Pan Tadeusz" :D


No tak, cud-miód i na dodatek z orzeszkami;)
Ale coś w tym jest, moja babcia bardzo lubi "Lalkę". Może ja po porstu jeszcze nie dorosłam:D Za jakieś 40 lat, gdy mi stuknie sześćdziesiątka, spędzając emeryture we własnym ogródeczku zaczytam się i odkryję ten urok pamiętnika subiekta... kto wie:D
Opublikowano

Do kanonu chętnie włączyłbym "Wojna polsko - ruska pod flagą biało - czerwoną" Masłowskiej. Świetnie się czyta, szybko. Dotyczy problemów współczesnej młodzieży. Właśnie, bo dlaczego kazali nam się uczyć np. o urojonych chorobach Emilii Korczyńskiej, albo jak to pięknie Bohatyrowicze pracowali a nikt nie poruszał problemów, które dotyczą współczesnych?

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



niech Pan się zastanowi nad tym co pisze
niektóre harlequiny też świetnie się czyta i szybko — nieważne, że z innym efektem od zamierzonego
Danielle Steele też się czyta szybko — 200 stron w ciągu godziny
nie chcę porównywać tego rodzaju utworów z powieścią Masłowskiej, ale rodzaj argumentów, których Pan używa, mnie poraził
pozdr
PS. a propos Korczyńskich to rozumiem, że historię Polski też by Pan wykasował z kanonu edukacji
Opublikowano

Nikt nigdy w życiu nie zmusi mnie do przeczytania "Krzyżaków", i "Pana Tadeusza". Wiem, że to największe polskie dzieła, ale ludzie tego nie można zrozumieć. Podobnie "Syzyfowe prace". Ale to już nie o same lektury chodzi, ale o podejście ze strony nauczycieli. Bo nie dosć, że każą to czytać, to jeszcze to musi nam się podobać. Nie jest może tak źle jak w "Ferdydurce" (co jest niezłą książką), ale i tak lepiej się nie przyznawać, że coś jest nie tak bo wtedy nauczyciel bierze nas na celownik.

Więcej natomiast powinno być księżek typu "Mały książe", bo tak wiele waznych treści, nie łatwo jest zmieścić na niewielkiej powierzchni. A czego uczą nas "Krzyżacy"?

P.S. Lubie długie książki, ale tak żeby nie zanudzały...

Opublikowano

No właśnie stwierdzenie "to największe dzieła polskiej literatury" jest tym, które nas tu polemicznie zgromadziło. Przyznaję bez bicia - choć może zostanę za to pobity - że na dobiegu studiów polonistycznych nie bardzo rozumiem na czym polegała wielkość tych naszych wieszczów... :|
W przypadku Sienkiewicza sprawa jest dość prosta: Sienkiewicz genialnie wyzyskał konwencję. I chyba nic poza tym ;) napisać tyle książek osnutych wokół tej samej intrygi: heros + Oleńka -> miłość do grobowej deski + gbur -> mnóstwo przygód -> happy end, i jeszcze figurować w podręcznikach szkolnych! - do tego trzeba umieć zagrać konwencją wzorowo. Po więcej tego typu rozważań odsyłam do artykułu Gombrowicza "Sienkiewicz".

Natomiast oklaski dla autorów kanonu za "Mistrza i Małgorzatę" ;) co do tego zgodzimy się chyba wszyscy, że to bardzo mądra książka, a do tego doskonała w lekturze. Myślę natomiast co by tu o kol. Masłowskiej rzec i na razie nie wiem. Napiszę potem.

F.

PS. Łapy precz od "Lalki", jedna z wielu moich ukochanych lektur. Serio.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



zastanowiłem się nad tym co napisałem
harlequinów nie czytam
o historii Polski nie powiedziałem słowa więc proszę sobie darować takie uszczypliwości
a, że wg Pana Masłowska = persona non grata w kanonie lektur to już nie moja sprawa


to może ja napiszę powieść o urojeniach polskiego społeczeństwa typu "Urojona ciąża pozamaciczna ciotki Genowefy Dawalskiej" albo "Nad kałużami" bądź też "Bagienne przejrzystości państwa Głowobolskich" i włączymy je do kanonu lektur obowiązkowych?
Opublikowano

Taaaaaaa
"Nad Niemnem" nigdy nie przeczytałem i nie zrobię tego.
Nie powinno być lektur obowiązkowych. Może zalecane, wybrane z jakiejś oszernej listy, ale nie obowiązkowe, bo to zniechęca do czytania. Czułem odrazę do każdej obowiązkowej lektury. I to zachowanie polonistów w celu sprawdzenia, czy ktoś przeczytał: "jaki kolor miały buty Kota w butach? No jaki?". Okropieństwo.

Opublikowano

"jak się nazywał pies subiekta, Rzeckiego?" ;]

Sienkiewicz precz
ale bardzo się cieszę, że mnie "zmuszono" do przeczytania "Mistrza i Małgorzaty" oraz "Sklepów cynamonowych" - wprawdzie to były tzw. lektury uzupełniające....hehehe
co wszystko wyjaśnia
czegoś nazwanego "obowiązkowym" z racji samej nazwy czytać się nie da
a tym bardziej z przyjemnością :)

Opublikowano

Uważam, że z kanonu lektur powinno się usunąć w pierwszej kolejności utwory takie jak" "Zemsta", "Krzyżacy". Nie powinno się zmuszać do czytania głupich komedyjek bądź innych książek, których jedynym walorem jest to, że są ciekawe("Świętoszek", "Ogniem i mieczem" powinny jednak zostać, bo to dzieła perfekcyjne w swoim gatunku w swoim czasie).
Natomiast włączyłbym do kanonu utwory, na których wyrosła nasza kultura;"Iliadę", "Boską Komedię", "Rozmowę mistrza Polikarpa ze Śmiercią". Przypuszczam, że niewielu nieprzymuszonych licealistów zdecydowałoby się na przeczytanie tych książek.

Opublikowano

Zgodzę się na "Świętoszka", ale "Ogniem i mieczem"?! To jest książka tak kiepsko napisana, że aż się włosy jeżą na głowie. Pokażcie mi tam jednego niepłaskiego bohatera. Poza tym, ja się zgodzę ze Stanisławem Catem-Mackiewiczem, powieść obyczajowa jest już bardziej historyczna niż powieść historyczna, bo przynajmniej pokazuje realizstycznie epokę. Jak ktoś czytał Kerstena to wie, że Sienkiewicz miał gówno, a nie pojęcie o historii.

  • 3 tygodnie później...
  • 1 rok później...
Opublikowano

gdbyście spojrzeli na kanon lektur dla liceum w tej chwili to stwierdziliscie ile pozycji ubyło, "nad niemnem" nie jest juz męczone w całości tylko fragmentarycznie, tak jak i kilka innych dzieł. Okroili to tak jak czas spedzany teraz w liceum choc nadal istnieje pewna dysproporcja czasu do ksiażek. Według mnie Sienkiewicz powinien zostac jeszcze skórcony, trylogia to cos dla ludzi z zamiłowaniem do tego typu ksiażek, kto bedzie chcial i tak ja przeczyta. Aco do lektur które teraz powinny wejsc w miejsce starych wyjadaczy to zgadzam sie co do koncepcji wolnego wyboru i pozniejszego wzajemnego relacjonowania przeczytanych ksiażek. Bo nie chodzi o to by zmusic kogos do przeczytania tylko o to by zaszczepic mu chec do czytania, po skonczeniu szkoly nikt nas nie bedzie do tego juz zmuszal i znowu wyjdzie z jakis ankiet, że wiekszosc Polakow czyta mniej niz nic na 10 lat.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Czy wspomniana w tytule łączy się z czasem? Odpowiedź wydaje się być oczywistą. Popatrzmy zatem razem, Czytelniku. Najpierw w przeszłość, a kto wie - może zarazem do innego wymiaru? Tak czy inaczej: spójrzmy do świata istniejącego "Dawno, dawno temu, w odległej galaktyce... " George Lucas najprawdopodobniej celowo pominął innowymiarowe odniesienie, chociaż Gwiezdna Trylogia jest cyklem filmów, stworzonych przede wszystkim z myślą o Przebudzonych. Co oczywiście nie przeczy prawdzie, że i Nieprzebudzeni mogą je oglądać.     Popatrzywszy, przenieśliśmy się zarówno w czasie, jak i w przestrzeni. Moc samoukryta istotowo tak w jednym, jak w drugiej, skierowała nas na Courusant, stolicę Republiki, gdzie Zakon Jedi miał swoją Świątynię, a Galaktyczny Senat swoją siedzibę. Jesteśmy na jednej z ulic miasta, zajmującego - czy też obejmującego - je całe. Zgodnie ze słowami Mistrza Jedi Qui-Gon Jinna, skierowanych w jednej ze scen "Mrocznego widma" do Anakina Skywalkera: "Cała planeta to jedno wielkie miasto". Rozglądamy się,  widząc...      Widząc wspomniane miasto, złożone przecież nie z czego innego, jak z przejawów kultury architektonicznej właśnie. Wieżowców, które nawet przy wysokim poziomie technologii budowlanej uznalibyśmy za niesamowite. Jesteś, Czytelniku, pod sporym wrażeniem. Może dlatego, że to Twoja pierwsza tutaj wizyta? Ja jestem pod trochę mniejszym; wędrowałem już z Przewodnikiem po światach-planetach jego galaktyki.    Gdziekolwiek sięgnąć spojrzeniem, wokół czy do  góry po ścianach budynków, jest bardzo czysto. Na wysokości piętnastego piętra znajduje się pierwszy - najniższy - poziom ruchu pojazdów powietrznych. Przesuwają się powoli, niemalże dostojnie, jeden za drugim w tę samą stronę w zbliżonych odstępach. Przeciwny kierunek ruchu urzeczywiatniany jest pięć pięter wyżej, na wysokości dwudziestego. Jeszcze wyższy, biegnący ukośnie do wymienionych, to już dwudzieste piąte piętro. Dźwięki emitowane przez ich napędy są tu, na ulicy, prawie nie słyszalne. Idąc  kilkadziesiąt kroków w prawo od miejsca, w którym znaleźliśmy się, a przyłączywszy się jakby pochodu wytwornie ubranych ludzi, docieramy do imponującego gmachu jednego ze stołecznych teatrów. Najwidoczniej trafiliśmy do świata kultury wysokiej, chociaż - co jest nie tylko możliwe, ale wręcz prawdopodobne - są tu też sfery (przestrzenie? dzielnice?) zamieszkałe przez osoby kultury niższej. Nadchodząca z przeciwnego kierunku postać o charakterystycznie zielonej skórze wydaje się być Mistrzem Yodą. Zatrzymuje się przy nas.     - Udajecie się na przedstawienie? - pyta głosem, brzmiącym dokładnie tak, jak we każdym z epizodów. Gdy tylko odpowiedzieliśmy, Moc - najpewniej według sobie tylko znanego powodu - przenosi nas bądź przemieszcza na Endor. Do porastającej całą jego powierzchnię puszczy, zamieszkałą z dawien dawna przez Ewoków. Których kulturę trudno, z racji etapu ich cywilizacyjnego rozwoju, zaliczyć do wyższej. Wygląda na to, że w naszej podróży mamy więcej szczęścia niż swego czasu Luke ze Hanem i Leią: napotkany tubylec okazuje się należeć do starszyzny miejscowego plemienia. Rozmowa przy ognisku, po wzajemnych prezentacjach, opowiedzeniu skąd pochodzimy i po ich, hałaśliwych co prawda, relacjach z niedawno stoczonej bitwy ze imperialnymi  szturmowcami, przechodzi do tematu kultury zwierząt.    - Zwróćcie uwagę na przykład na ptaki - zagaja jeden ze Starszych. - Trudno odmówić im pewnych zwyczajów, a nawet rytuałów, prawda? Taniec godowy... sposób budowy gniazd przez określone gatunki... ozdabianie tych pierwszych według osobistych pomysłów - których pojawianie się oznaczać może albo wyobraźnię, albo impulsy Mocy... wspólne dbanie o pisklęta..  wreszcie szacunek samców do samic - czy nie stanowią one przejawów kultury?                       *     *    *      Teraz spójrzmy w przyszłość. Odległą z naszego - obecnego punktu widzenia - bowiem rok dwa tysiące trzysta pięćdziesiąty minął sto dwadzieścia trzy lata temu, mamy więc dwa tysiące czterysta siedemdziesiąty trzeci. Śmierć jako jednostka chorobowa przestała istnieć,  a wraz z nią - czy też raczej przed nią - wyeliminowano starzenie się organizmu. Ludzie żyją jako wiecznie młodzi. I nieśmiertelni. Wizja z filmu "Seksmisja" została daleko w tyle. Setki, jeśli nie tysiące godzin badań i technologie medyczne doprowadziły do  przełomu, umożliwiając zaistnienie takiego właśnie świata. Bez względu jednak na to, czy jest to utopia, której istnienia pilnują członkowie specjalnie wyszkolonych oddziałów, czy taki świat może rzeczywiście zaistnieć - a może już zaistniał - w jednym z askończonej ilości wymiarów, kultura tamtejsza wyrasta wprost z ówczesnej - naszej. Wyrasta jako przejaw części ludzkiej natury, azależnej od czasu i przestrzeni. Od planety.  A nawet od wymiaru, o ile kultura stanowi cząstkę także ludzkiego - umysłu, ale i duszy. Azależnej od jakiegokolwiek organizmu, mało tego: wpływającej nań energią przeżytych doświadczeń.    Minął świat - a może jednak trwa? - przedstawiony w gwiezdnowojennych Trylogiach. To samo pytanie można postawić, albo żywić wątpliwość, odnośnie do starożytnych światów: chińskiego, hinduskiego, grecko-rzymskiego, lechickiego czy też słowiańskiego wreszcie. A może nie tylko ich?     Jakkolwiek jest, kultura płynąca z tego samego źródła, od którego pochodzą czas i przestrzeń, zdaje się mieć metafizyczny - w dosłownym znaczeniu tego wyrazu - charakter. Dlatego łączy z istoty swojej natury. I dlatego dzieli; tak samo jak prawda, z tego samego powodu. Światy duchowe, materialne i te funkcjonujące na przenikalnej przecież granicy. Świat ludzi i świat tych zwierząt, których poziom świadomości kieruje do tworzenia i utrzymywania zorganizowanych społeczności, jak na przykład pszczoły, bądź czy też oraz do zakładania rodzin.     Bowiem czy łączenie i dzielenie nie stanowią dwóch stron tej samej całości?      Kartuzy, 25. Listopada 2025 

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

    • Smutek  Otwiera każde drzwi    A miłość  Ukrywa się    W leśnej gęstwinie    Co jest między nami  A co przeminie    Nigdy nie poznasz prawdy    Bo już nie otworzysz Żadnych drzwi   
    • jak to jest nikt nie wie do jednych kobiet stoi kolejka a innych nikt nie zauważa i mężczyzn powie pan tak to racja i mężczyzn   one takie zwykłe nijakie krzątają się w kuchni teatrze oni zwyczajnie przeciętni kran wymienią coś dokręcą cóż w nich jest takiego   inne na rzęsach stają tak długich że oczy zakrywają inni wciąż na siłowni twardzi prawie że ze stali mimo to kolejki nie ma   tylko ciągłe przyjęcie towaru
    • mam cię wszędzie, blisko, pewno, światłem, w mięśniach, dziś bez jutra. gdy bujamy się do techno, gdy szukamy czegoś w chmurach.   mam nadgarstki dogmatami rozświetlone słono, lepko. kogoś mamię? ktoś się mami, ktoś zlizuje z nich twą rześkość.   mam modlitwę rozpieszczoną pod językiem, a w niej ciebie. bliskość, pewność moją chłoną. zanim świt - pobędą w niebie.
    • @violetta czasami. Niektórzy. Dzięki za zajrzenie :)  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...