Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Z tego co wiadomo Wszechświat dąży do entropii, tj. stanu ostatecznego 'schłamienia', a przecinka bym nie postawił :)

Pzdr

Oleśka studiuje polonistykę!!! - wie!
:)))))))
Tarka, ja już sama zgłupiałam!!
na wszelki wypadek wycofam się tyłkiem, że to niby nie ja albo że nie wiedziałam, co piszę;) nikt nie widzi?;)
:*
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Oleśka studiuje polonistykę!!! - wie!
:)))))))
Tarka, ja już sama zgłupiałam!!
na wszelki wypadek wycofam się tyłkiem, że to niby nie ja albo że nie wiedziałam, co piszę;) nikt nie widzi?;)
:*

:)))))))))
wracaj mi tuuuuuuuuuuuuuu, trza przecinek! broń swojej tezy!
;*
nie można się wycofać nietyłkiem!! cokolwiek robisz d... zawsze z tyłu!
:*
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Tarka, ja już sama zgłupiałam!!
na wszelki wypadek wycofam się tyłkiem, że to niby nie ja albo że nie wiedziałam, co piszę;) nikt nie widzi?;)
:*

:)))))))))
wracaj mi tuuuuuuuuuuuuuu, trza przecinek! broń swojej tezy!
;*
nie można się wycofać nietyłkiem!! cokolwiek robisz d... zawsze z tyłu!
:*
ja już nie mam siły bronić swoich tez, bo bez względu na to, jak dobrze chcę, okazuję się złym człowiekię;))

ale tak się mnię nasuwa - racja jest jak dupa:D
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



:)))))))))
wracaj mi tuuuuuuuuuuuuuu, trza przecinek! broń swojej tezy!
;*
nie można się wycofać nietyłkiem!! cokolwiek robisz d... zawsze z tyłu!
:*
ja już nie mam siły bronić swoich tez, bo bez względu na to, jak dobrze chcę, okazuję się złym człowiekię;))

ale tak się mnię nasuwa - racja jest jak dupa:D

ŁO! ŁeŁureka! Nobla dla Łoleśki!
:*
:*
ufffffff, humor mi poprawiłaś, Dziewczynko!
buziak! żeś jest dobrym człowiekięę - ja wiem! znam się!
:*
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


ja już nie mam siły bronić swoich tez, bo bez względu na to, jak dobrze chcę, okazuję się złym człowiekię;))

ale tak się mnię nasuwa - racja jest jak dupa:D

ŁO! ŁeŁureka! Nobla dla Łoleśki!
:*
:*
ufffffff, humor mi poprawiłaś, Dziewczynko!
buziak! żeś jest dobrym człowiekięę - ja wiem! znam się!
:*
:D

a jeśli chodzi o filmik - bałam się, że ktoś ma czarny humor i że ten hipcio zje to biedne zwierze - tak otwierał usta (???)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



no, coś Ty! nasz HAYQ Gurem jest! nie pokazałby mordu na zwierzętach... ale ja też się bałam. zamknęłam oczy i kazałam oglądać chłopu mojemu, bo on chłop w końcu.
- Już? zżarł? pytałam co chwila
- Nie zżarł. phi, jakiś dziwny film i dziwny kolega, co go wkleił. nuda, nic się nie dzieje...phi, idę na mundial. możesz otworzyć oczy, poszli zwierzaki...

dzięki, HAYQ! żeś nie kazał nam krwawych łowów oglądać
masz buziaka!
ode mnie i Oleśki!
;D
Opublikowano

Nie rozumiem analogii, bo przez cały film przykłady współczucia do przedstawicieli innego gatunku (i to zadziwia), a na koniec, że ludzie ludzi mają za nic - no cóż w świecie zwierząt też nihil novi. I wracając do początku też per analogie, jedni ludzie świnki zjadają a inni je szczotkują i chadzają z nimi na spacery. To samo z psami, kotami... Znam nawet smakoszy gołębi...
Wzruszający filmik, ale jak napisałem, nic nowego pod słońcem.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • @Berenika97 Dobrze to rozpracowałaś, Bereniko

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      Pozdrawiam również
    • @Rafael Marius To miałeś rzeczywiście inne doświadczenia. W mojej rodzinie głową była Babcia, podobnie było w rodzinie męża, ale obie już nie żyją. :(  Ale teraz są ich następczynie, którym praca zawodowa nie przeszkodziła i nie przeszkadza grać pierwsze skrzypce w rodzinie. :) 
    • @andrew     Twój  wiersz to przejmująca refleksja o utracie bliskości i przemijalności relacji. Smutny ale piękny! 
    • @Christine dziękuję 
    • Kocham święta. Naprawdę. Kocham tę przedziwną, coroczną metamorfozę ludzi, którzy przez jedenaście miesięcy potrafią się nie zauważać w windzie, a w grudniu nagle mówią sobie „dzień dobry” z intonacją jak z reklamy margaryny. Bóg się rodzi, moc truchleje, a człowiek – choć na chwilę – udaje lepszą wersję samego siebie. W grudniu nawet ja jestem łagodniejszy. Uśmiecham się do kasjerek, nie przeklinam pod nosem w korkach (no, przynajmniej nie głośno), a na widok choinek w marketach czuję coś na kształt wzruszenia, pomieszanego z lekką irytacją cenową. Ale generalnie – atmosfera miłości przedświątecznej działa. Przynajmniej do momentu, kiedy trzeba zaparkować samochód. Od lat wigilijne potrawy rybne to moja działka. Nie dlatego, że tak bardzo się na tym znam, tylko dlatego, że ktoś musi. A skoro ktoś musi, to padło na mnie. Kupuję ryby od dwudziestu lat w tym samym sklepie rybnym na rynku w Pruszczu Gdańskim. Jem to, co kupuję, i – co ważne – wciąż żyję. To, moim zdaniem, najlepsza możliwa rekomendacja. Jedyny problem, jaki pojawia się co roku, to kolejki. Przed świętami nie są to kolejki – to są procesje. Ludzie stoją w nich z minami męczenników, jakby zakup karpia był formą pokuty za całoroczne grzechy. Parking przy rynku? Zapchany. Samochód przy samochodzie, każdy w trybie „polowanie”. Krążę więc jak sęp nad sawanną. Kółko. Drugie. Trzecie. I nagle – cud. Audi wyjeżdża. Jest miejsce. Widzę je jak objawienie. Czaję się. Wjeżdżam. Parkuję. Tradycyjnie – łamiąc przepisy ruchu drogowego, ale w sposób elegancki, z wyczuciem i świąteczną intencją. Wyłączam silnik i czekam na tę błogą ciszę po walce o byt. I wtedy… KLAKSON. Nie taki zwykły „pik”. To był klakson z pretensją. Z żalem. Z oskarżeniem. Wysiadam, odwracam głowę i widzę ją. Atrakcyjna blondynka. Wzrok bazyliszka. Taki, którym w średniowieczu można było zamieniać ludzi w kamień albo przynajmniej w poczucie winy. – Nie widział mnie pan? Chciałam tu zaparkować – mówi głosem, który jednoznacznie sugeruje, że widziałem. I że zrobiłem to specjalnie. Mam alergię na podniesiony głos. Ale kiedy podnosi go kobieta, uruchamia mi się tryb dyplomatyczny. Więc odpowiadam łagodnie, z nutą autoironii: – Gdyby to było dwadzieścia lat temu, na pewno bym panią zauważył… ale dziś? I tu popełniłem błąd komunikacyjny dekady. Bo ja mówiłem o sobie. O wzroku. O wieku. O tym, że człowiek nie jest już tym samym drapieżnikiem parkingowym co kiedyś. Ona natomiast zrozumiała to tak, że właśnie nazwałem ją starą. Zimne spojrzenie. Cisza. Emocjonalny mróz. Powiedziała „dziękuję”. Ja – odruchowo – odpowiedziałem „nie ma sprawy”. I rozeszliśmy się w poczuciu kompletnego nieporozumienia. Poszedłem do sklepu rybnego. Kolejka – trzydzieści metrów. Wtedy przypomniałem sobie, że nie mam karteczki z listą zakupów. Żona mi napisała, co mam kupić. Zapomnę – zmieni zamki. To nie jest metafora. To realna groźba. Wracam do samochodu. I wtedy zauważam napis. Na moim brudnym, zimowym aucie, palcem, z godnym podziwu charakterem, ktoś napisał jedno słowo: FIUT. Natura i pogoda tego nie zrobiły. To był czyn ludzki. I nagle skojarzyłem twórczynię. Nie obraziłem się. Nawet trochę mi zaimponowała. Krótko. Dosadnie. Bez interpunkcji. Biorę kartkę, wracam do kolejki… I kogo spotykam? Moją blondwłosą znajomą z parkingu. – Dzień dobry. Znów się spotykamy – mówi głośno. A potem ogłasza całej kolejce: – Ten pan bezczelnie zajął mi miejsce na parkingu. Nie mogłem zostać dłużny. – A ta pani – mówię – napisała mi na samochodzie „fiut”. Ale nie mam pretensji. Urodziłem się w ubiegłym wieku, w środku szóstej dekady. Mogła napisać „stary fiut”. Skoro tego nie zrobiła, uważam, że jesteśmy kwita. Kilka osób się zaśmiało. Reszta nie zrozumiała albo nie słyszała. Śmiałem się ja. Śmiała się ona. Złożyliśmy sobie życzenia świąteczne. I wtedy pomyślałem: można się pokłócić, można coś o sobie napisać, można kogoś nazwać fiutem, a potem… podać sobie rękę. I może właśnie na tym polega magia świąt. Nie na tym, że jesteśmy idealni. Tylko że potrafimy się z siebie pośmiać, zanim zdążymy się znienawidzić. A czy ja jestem fiutem? Być może. Ale przynajmniej świątecznym
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...