Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

ja nie zawrócę słuchać
jak w mieście głowy płoną,
zarażają się pewnością siebie,
odpryskiem z okrągłych historii,
bez zakończenia, wymieniają słowa
za koraliki, wszyscy zapłacą szczęściem

teraz idź do domu, zostaw wypukłe ślady
w kurzu, i pomiędzy kościołami, jutro
przyjdę po ciebie, oddam ci światło
co w powietrza soczewce, zbiegnie się
punkt dwunasta, z dzwonieniem w uszach

włożymy nasze imiona do szklanych kul
ze sztucznym śniegiem, na zawsze
do porzucenia i znalezienia, jutro
poszukamy, innego więzienia
z ciepła, podziemną rzeką
która popłynie za nami

Opublikowano

oddam ci światło
co w powietrza soczewce, zbiegnie się
punkt dwunasta, z dzwonieniem w uszach

Liryczne "W samo południe"...
Peel wydaje się równie zdeterminowany, jak Gary Cooper :)
Dobre.

P.S.
Te przecinki, to jak piasek w zębach...po jaką cholerę ?

Opublikowano

strasznie dużo przecinków, moim zdaniem za dużo. dziwne trochę przerzutnie.
hm, właściwie to jestem skonsternowana, bo spodziewałam się jednak czegoś ciekawszego. chyba wszyscy zaliczamy spadek formy...

p.

Opublikowano

Krzysztofie, piszesz inaczej, skąd ta zmiana? środkowa strofa majstersztyk. rzadko daję się ponieść mistycyzmowi, tu wpadam. wypukłe ślady chodzą za mną. czytałam wyżej komentarze. dla mnie te przecinki były wręcz niezauważalne, zgodne z rytmem czytania. podoba mi się.

Pozdrawiam
/b

Opublikowano

Jak zwykle zamarudziłam chwilkę i zrobiłam tak jak ja bym to widziała ;)
Wiem, że się nie zagniewasz;
W tej postaci podoba mi się bardzo, a to tylko kilka drobnych zmian, zatem plus :)
z pozdrowieniem.



nie zawrócę słuchać
jak w mieście głowy płoną
zarażają się pewnością siebie
odpryskiem z okrągłych historii
bez zakończenia wymieniają słowa
za koraliki wszyscy zapłacą szczęściem

teraz idź do domu zostaw wypukłe ślady
w kurzu i pomiędzy kościołami
jutro przyjdę po ciebie oddam światło
co w powietrza soczewce zbiegnie się
punkt dwunasta z dzwonieniem w uszach

włożymy nasze imiona do szklanych kul
ze sztucznym śniegiem na zawsze
do porzucenia i znalezienia
poszukamy innego więzienia
z ciepła podziemną rzeką
która popłynie za nami

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • dziś twoja kolej zapalić  świeczkę by  wiedzieć do czego wracać nawoływać zbłądzonych żeglarzy wyrywać białym bałwanom   dziś twoja kolej nie zamykać bram czekać z ogarkiem na rozdrożu sprawdzić obecność tak wielu jeszcze chowa się w sobie dziś twoja kolej trwać
    • @Migrena... dobrze określone, bezwzględność losu może.. to.. splatać. Dziękuję Ci za dobre słowa. @infelia... masz rację, na drugi raz, przed snem.. przerzućmy się na bajki... ;) Dzięki za uśmiech. @Waldemar_Talar_Talar... gdy mieszkałam u Mamy, też wieszałam pranie na zimnym strychu, w tym okresie.
    • @andrew I plastyczny...  
    • Nie wiem jak i kiedy dotarłem do domu. Obudził mnie lekki, popołudniowy deszcz, cicho dzwoniący o brudne szyby. Pozostało mi tylko kilka wspomnień. Samotnego picia do współczujących oczu zielonych, młodej barmanki. Swoich grzechów nie zapije. Duszy też nie wykupię od diabłów za ostatnie kilka, pałętających się po kieszeniach płaszcza groszy. Dom uciech pamiętam. Dom mistrza i jego krągłych, krasnych czarownic. W rogu najdalszym sali, sami literaci i poeci. W gryzącym dymie biełomorców. W oparach ciężkich, gorzelnych. Był tam z nimi przy stole czarny, duży kot. W szranki na równi z nimi przepijał. Na wódkę i zakąskę z kawioru, tak samo jak na myszy tłuste łowny. Miał muchę różową, upiętą pod szyją i cylinder na główce zgrabny. Neseser, widać też jego, stał obok krzesła. Skórzany, szyty, szykowny. Wasz przyjaciel i krajan - mówił spokojnie bardzo męskim i głębokim głosem kot - Zginął. Nie dalej jak godzinę temu. Stracił głowę pod kołami tramwaju. Przykry widok. Byłem przy tym. - chwycił zgrabnie napełniony po brzegi kieliszek w prawą łapkę, wychylił szybko i do dna. Czknął tylko cicho. Puścił jeszcze filuternie oko do, palącej u wejścia do sali tanecznej, pięknej siostrzyczki Maszy.   Wieczorem by zwalczyć objawy kaca, postanowiłem udać się na urokliwy spacer po prawie pustym prospekcie. Gdy wróciłem, właśnie zadzwonił telefon. Była to policja. Pytali czy znam może jako doktor i pracownik uniwersytecki, profesora przybyłego z Niemiec o nazwisku Woland. Bo jest pilnie przez służby poszukiwany. Odparłem zgodnie z prawdą, że nie znam nikogo o tym nazwisku. Lecz pamiętajcie panowie. Rzekłem im ponuro. Szatan nie jedno nosi imię. Potrafi mieć i w kocie pomocnika a w osobie literata - marnego kuzyna.
    • myśli odpływają   pod powiekami zmierzch    czuć zapach … jutra w nowej szacie  bez makijażu    11.2025 andrew   
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...