Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

myślałem
kamienna góra obrastająca mchem

czy wielka

dla mrówki ogromna
dla słońca mrówka zmieniona w totem

raczkowała
raczkuje
i będzie tam raczkować
gdzie nad rabatką sumienia
stanie łagodny
ale sumienny Ogrodnik
i powie

gdybyś dymił
jak moje garnki – wulkany
gdybyś stał się skałą
marmurem

za miękki jesteś
nawet na kamyczek
choć i ten
ściśnięty przez mój wiatr
i wodę
rozsypuje się szybko

zgoda
wielka z ciebie góra
wykarmiona światem
ale pusta

budowałeś się słowami
dlatego brak ciężaru
zakłóca ci statykę
coś z balona
coś z fantomu
raczej szklana góra
bardzo krucha

dlatego postawię ciebie
na swojej rabatce
jako dymion
po nieudanej fermentacji
bez treści

klęcz sobie tu na wieczność
a kiedy wschody i zachody
napełnią ciebie swoją krwią
przypomnisz sobie ziemskie wino
to pozwoli ci wrócić choć na chwilę
na Czerwone Wierchy
na Turbacz
do Krakowa

Opublikowano

Matylda Górska.;
- jesteśmy węzłem sprzeczności, a ja duszę potraktowałem z dystansem, niemal satyrycznie ("dymion");
fakt, prowadzę myśl metaforami, ale już mi zarzucono tu łopatologię...pilnuję się;

- i jakie wszystkie szczyty...a Annapurna? K2? Klimandżaro?
a chyba każda dusza szuka szczytu, szczytów, szczytowania....taki tropizm...
:))
J.S

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



hmmm...na K2 zawsze brakuje ci powietrza...?!!!!!!!!!!!! :))
łobuz! łobuzica!
:)
J.S
a ja - pieroński łazik bym ino mieszkał na K2 i nie złaził już więcej....
:)
J.S
Opublikowano

W takim razie, los tej Duszy z wiersza gorszy niż samego Prometeusza. Przynajmniej ten miał pewność, że rankiem sęp zeżre mu wątrobę, a nasza tytułowa dusza, nawet nie wie czy będzie jej dane po Krakowie pobłąkać się. Może do Cieplarni trafi. Zabłąkana biedna.

... to ona siedziała w puszce Pandory :)))))

:))))))))

Opublikowano

Przewrotny tekst - wydziwiania na temat niedoskonałości " duszy " peela, autor włożył w usta Ogrodnika. Zakładając, że Ogrodnik raczej się autorowi nie zwierza, jest to bardziej projekcja jego ewentualnych zastrzeżeń i wyciągniętych z nich surowych konsekwencji ( dymion na rabatce ), czytaj - samokrytyka :) Ale cóż to za samokrytyka ? ;) Udowadniać nieważkość słów słowami ciężkimi od treści, przeglądać puste wnętrza podziwiając rekwizyty, krzywić się na nikczemne wino czerpiąc moc, smak i zapach ze wschodów i zachodów słońca ?! :)
Myślę Jacku, że wierszem, w podstępny ( dyplomatyczny ) sposób, załatwiasz sobie u Ogrodnika bezterminową, stałą przepustkę na wszystkie możliwe Wierchy :))

Wiersz "dymi", jak Jego garnki...
Oczywiście, to dym spod mchu...
:)

Opublikowano

Kraków może być dumny z tekstu, ale Poeta już nie... nawiązując do wypowiedzi Stefana:

Jeśli występuje dusza, wino i metafory, to jest to poezja.

Dusza jest czymś nieprawdopodobnym, a jaj kwestia "bycia" zależy wyłącznie od nas

samych, więc od czasu jest, a innym razem jej nie ma... (a ja sobie nie przypominam wierszy

o duszy, były?). Wino - tak, napój bogów, a ich wybrańcy umierają młodo... wino jest wy-

świechtanym komunałem, dawno zaliczyło zejście :D Metafory? Gdzie? Jak dla mnie: to

udziwnione pisanie, metafory (jeśli są), to bardzo nieporadne... więcej widzę tutaj

elips nieświadomych i niedopowiedzeń, tekst jest nie do zrozumienia, a z prostej

przyczyny: 1. trzeba znać Kraków, 2. trzeba znać autora, 3. trzeba go znać, by wiedzieć,

co też ten autor miał na myśli.

Niestety - ale brakuje mi banalnego uniwersalizmu, bo po przeczytaniu trudno o jakąkolwiek

interpretację.

Zrzucam do P.

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Błyskotliwą metodę krytyczną - "trzeba a nie ma", proponuję uzupełnić o pewne elementy niewiedzy, które pozwolą zrozumieć, nadadzą banalny uniwersalizm i podpowiedzą (jakąkolwiek) interpretację. W moim przypadku, kluczem do interpretacji (jakiejkolwiek) była niewiedza na temat :
- rozkładu jazdy PKP
- rozmiaru buta autora
- przemyśleń autora na temat owego rozmiaru
Kolega niczego nie zrzuca do P, tylko rzuca krytycznym berecikiem z antenką, na odległość nowego rekordu gminy ;)
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Błyskotliwą metodę krytyczną - "trzeba a nie ma", proponuję uzupełnić o pewne elementy niewiedzy, które pozwolą zrozumieć, nadadzą banalny uniwersalizm i podpowiedzą (jakąkolwiek) interpretację. W moim przypadku, kluczem do interpretacji (jakiejkolwiek) była niewiedza na temat :
- rozkładu jazdy PKP
- rozmiaru buta autora
- przemyśleń autora na temat owego rozmiaru
Kolega niczego nie zrzuca do P, tylko rzuca krytycznym berecikiem z antenką, na odległość nowego rekordu gminy ;)

Tylko jedno, tylko na jedną sobie pozwolę uwagę - jeśli ja jestem "berecikiem", to

w takim razie nie ma drugiego takiego w Polsce, a szkoda, świat byłby lepszy.

W dalszą polemikę nie wchodzę, bo wykracza poza moje zainteresowania, mimo wszystko

dzięki za zaczepkę.

Zdania nie zmienię, nawet gdyby powołać się na niewiedzę: nudny i nienaturalny, tyle w

temacie.

Pozdro.
Opublikowano

Jadwiga Graczyk.;
nie inaczej - satyrycznie; pośmiać się z samego siebie jest nadzwyczaj oczyszczające - stać mnie na to...
mam świadomego czytelnika!
dziękuję i pozdrawiam;
J.S

Jolanta S.;
Pandora i Kraków mają wiele ze sobą wspólnego, bo Kraków tę puszkę trzyma w kieszeni pewnego poety, tylko nikt nie wie, w czyjej....
J.S

H. Lecter.;
na ten najwyższy Wierch i tak każdy trafi (oprócz Rakoskiego za małostkowość);
i masz rację, to strategia: jeśli nie ma podstaw aby się pochwalić należy się skrytykować - Ogrodnik znany z wielkoduszności doceni skruchę bo i tak zna moje szelmostwa i pijaństwo; ale także zauważy i to, że upijanie się wschodami i zachodami są jakby nie było formą dziękczynnej modlitwy
- jesteś niemożliwie przezierczy;
pozdrawiam!
J.S

Opublikowano

Stefan Rewiński.;
jestem podobnego zdania, więcej - wystarczy samo wino i Kraków by powstała metafora, a nawet wystarczy sam Kraków by utkwić w poezji ulic...przecież na Brackiej w Cieplarni mieszka poezja i w Chorzowie w Starym Porcie jej siostra, równie urodziwa...I w Srebrnej Górze poezji kuzynka...i na Warmii w sukienkach dziewuszek...
:)
J.S

Opublikowano

Mariusz Rakowski.;
napisał Pan prawdę, że nie zna Pan - ale Pan się wypowiada;
zdziwię Pana - ale za to Pan sam dał się poznać, a pańską kryptokrytykę podrzucę na UJ bo dostarczył Pan wspaniałego materiału do naukowych dywagacji o granicach zdroworozsądkowej wypowiedzi o literaturze pięknej;
brawo, popisuj się Pan dalej....
J.S

Opublikowano

Byłem świadkiem dyskusji dotyczącej owej "kryptokrytyki" i mam wrażenie, że materiał jest bogaty :)

Zresztą, z innej już beczki - sam podesłałem tu i ówdzie kilka "wątków" dyskusyjnych. Niestety, to, co usłyszałem to jedno słowo - "żenada". No, niestety, świadczy to trochę o tym miejscu. A szkoda.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • czy zdążymy  się poznać    zabiegani  nie tylko za kasą    rower  kuchnia  fitness  siłownia  tańce  kółko fotograficzne  poezja   i praca praca połyka  ogrom czasu    widzimy się często  ale czy zdążymy  się poznać    jesteś taka... a ja ...   cóż o sobie wiemy... czy to wystarczy  aby RAZEM TRWAĆ WIEKI    12.2025 andrew  Sobota, już weekend   
    • @FaLcorN   FaLcorN …:) wiem, wiem;) mam taki wrodzony …talent ;)    lubię Ciebie:) !!!       
    • @KOBIETA Na Wenus? To nawet lepiej. Większa odległość to mniejsza pokusa, którą roztaczasz.
    • Pozostawiłam na chwilę własne myśli, stawiając przy taksówce od strony bagażnika walizki i informując chowającego je kierowcę, na którą ulicę zamiawiam kurs. Gdy wsiadłam i zamknęłam za sobą drzwi, zdecydowałam się do nich wrócić. A tym samym do naszej rozmowy.     - Jak to, co masz ze mną zrobić? - popatrzyłam na niego zaniepokojona. Do treści pytania, będącego w oczywisty sposób uzewnętrznieniem wątpliwości, doszedł jeszcze podkreślający je ton. Pierwsze pytanie wypowiedziałam zwykłym tempem. Drugie już znacznie szybciej - jak zwykle wtedy, kiedy coś mnie rozemocjonowało. - Chyba nie rozważasz odejścia ode mnie? Nie! No coś ty! Powiedz, że nie! - moje spojrzenie stało się o wiele bardziej niespokojne, podążając za zawartą w wypowiadanych słowach emocją.     - Nie! - powtórzyłam, ściskając mu dłonie. - Ty nie mógłbyś, prawda?! Nie po tych wszystkich twoich deklaracjach i zapewnieniach! Powiedz, że... - zgubiłam się na chwilę wśród swoich myśloemocji, przestając nadążać za słowami - że nie powiedziałeś tego i że ja tego nie usłyszałam - pokonałam na moment swoje zdenerwowanie.     - Prawda jest taka, że rozważyłem - odpowiedział wolno na moje pytanie. - Rozważyłem, ponieważ twoje postępowanie pokazuje, że nie jesteś gotowa na ten związek. Unikasz rozmów o istotnych kwestiach, zapowiadając "pogadamy", ale nie wracasz do nich. Ta sytuacja z koleżanką - wiesz, o której mówię. Test, co zdecyduję i jak się zachowam, dobitnie wskazał na twój brak zaufania pomimo, że o nim zapewniasz. Wreszcie ten wyjazd. Wiesz, że jego uzasadnienie stanowi sprzeczność z twoją obietnicą, że nie planujesz zniknąć? Robisz dokładnie to: zaplanowałaś zniknąć na półtora tygodnia. Skoro tak szanujesz swoje słowa, jak mam być pewien, że za jakiś czas nie znikniesz na miesiąc uzasadniając to potrzebą wakacyjnego wyjazdu?     Nie wiedziałam, co mu wtedy odpowiedzieć. Zrobiło mi głupio przed nim i przed sobą do tego stopnia, że mojemu umysłowi zabrakło słów.     - Słuchaj... muszę iść... - tylko tyle zdołałam wykrztusić.     Tak samo jak w tamtej chwili, poczułam spływające po twarzy łzy. Na szczęście wewnątrz taksówki było ciemno. Kierowca zwolnił, skręciwszy z głównej ulicy i wjeżdżając osiedlową drogą pomiędzy budynki, wreszcie zatrzymując samochód pod znajomo wyglądającym domem. Na szczęście dla siebie zdążyłam szybko otrzeć policzki.    - Jesteśmy na miejscu, proszę pani - oznajmił. - Pięćdziesiąt dwa złote. Będzie gotówką czy kartą?    - Gotówką - odparłam szybko, zaklinając go myślami, aby nie zapalał światła.                     *     *     *      Wszedłszy do domu i zmusiwszy się do jak najbardziej uczciwie i szczerze wyglądającego przywitania z mamą, posiedziałam z nią około godziny. Po czym oznajmiłam, że pójdę już się położyć.    - Tak szybko? Ledwie przyjechałaś... - mama była naprawdę zawiedziona.    - Muszę, mamo. Ja... Przepraszam - objęłam ją i przytuliłam. - Dobranoc.    Idąc po schodach, prowadzących na piętro i zaraz potem do swojej sypialni, wróciłam myślami do niego. Do nas i naszej skomplikowanej sytuacji.    - Czemu znowu to ja wszystko psuję?! - zezłościłam się na siebie. - I czemu on jest uczciwy, solidny i przejrzysty?! Musi taki być? I tak się starać, do cholery?! - zaklęłam. - Gdyby chociaż raz mnie okłamał albo zrobił coś nie fair, byłoby mi łatwiej go zostawić! Uznać, że nie jest dla mnie dość dobry! A tak tylko szarpię się pomiędzy miłością doń a obawami przede wspólną przyszłością! Pomiędzy tym, co czuję a tym, czego chcę!     Rozpłakałam się ze złości na siebie, na niego, na swoje uczucia i na swoje lęki.     - Gdybyś był chociaż mniej wytrwały...       Rzeszów, 27. Grudnia 2025 
    • @Leszczym ostatnio słyszałem tezę że ciężko jest być facetem i nie nosić masek co zdaje się potwierdzać Twój wiersz. Ja robiłem to zawsze instynktownie(co nie zawsze było słuszne) jak w jednym z pierwszych moich tekstów    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...