Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

(HARMONIA)

wyróżniasz się we mnie
od stóp do zbiegu okoliczności
szczególnie kiedy się unosisz
i kołyszesz

nie mogę uciec
jestem uwiązany
nawet nie wiem czym
nie chcę uciec

śpiewasz bez słów
lubię
jest mi wtedy lepiej
nie chcę uciekać

unośmy się razem
śpiewajmy
bez słów

Opublikowano

zapachniało
co tam maj
muzyką ludzkich pływów zaszumiało

tylko, jak kolejny raz przeczytałam

"nie mogę uciec"
"nie chcę uciec"
"nie chcę uciekać"

pomyślałam, że może sam siebie chcesz przekonać
bardzo chcesz ...
jakby ... " o jeden most za daleko"

wielkie dzięki
seweryna

Opublikowano

Stefanie no tak, żeby było cacy trzeba się zgrać, idealnie dopasować, rozumieć bez słów...doskonale zsynchronizowane ciała przestaną mówić "nie chcę uciekać" powiedzą... tego już nie powiem...

a tak na serio mam wrażenie, że to rozmowa inżyniera tego od mostów z rzeką, oj kołysze biodrami i unsi, wzbiera wody, a konstruktor czuje się bezpieczny, zasługa doświadczenia... zadowolony z pracy....

Stefan, a prawda jest jaka?
________________________

Ostatnie majowe chwile, a u mnie pada deszcz...

Opublikowano

To chyba Twój pierwszy wiersz (jaki miałem okazję czytać), w którym nie widzę bohatera

przewodniego: "pana rewinskiego", i jestem cholernie na tak! od początku do końca. Może

rzeczywiście tytuł jakiś tego tamtego nie w deseń (ma taki techniczny wydźwięk), ale całość

widzi mi się jako lekkość bytu poezji: tak bardzo prosto, że aż nieprosto!

Dodaję do ulubionych!

Pozdrawiam, Stefan :)

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Dzięki Jolu, prawda jest wszelaka, od ciał po mosty, do ciał.

Stefan jesteś zachłanny jak woda w rzekach ;)

Z okazji naszego święta tysiące buziaków przesyłam [na Boga tylko bierz, a ich nie licz] Jolka.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.


Dzięki Jolu, prawda jest wszelaka, od ciał po mosty, do ciał.

Stefan jesteś zachłanny jak woda w rzekach ;)

Z okazji naszego święta tysiące buziaków przesyłam [na Boga tylko bierz, a ich nie licz] Jolka.
Biorę, nie liczę. Mam dla Ciebie lizaka.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zamykali antykwariat, a ja -  widziałam jego śmierć. Opróżnione półki, jak bezzębne dzieci, pragnęły poczuć szorski papier.   Było słychać negocjacje, okładki drżały. Książki skazane lub niepewne przyszłości. I ta melodia końca istnienia, którą słyszą nieliczni, w rytmie żółtych kartek.  
    • Zimny jesienny wiatr, Szybując nieśpiesznie w przestworzach, Widząc może biało-czerwonych flag, W widoku tym się zakochał.   I pędząc tak pod niebem Warszawy, Zapragnął ku nim się zbliżyć, By widokiem tym się zachwycić, Tak bardzo nim zdumiony.   Nasz niegasnący patriotyzm, Tyloma emocjami okraszony, Najszczerszy jego wzbudził podziw, Zimnego wiatru gorący rozniecił zachwyt.   W łopoczące biało-czerwone flagi Zaplątały się jesiennego wiatru powiewy, Pięknu ich nie mogąc się nadziwić, Pięknem ich poruszone do głębi.   A wiatr między flagami wciąż tańcząc, Ciekawsko się rozglądając wokoło, Zachwycony nieskazitelną bielą i krwistą czerwienią, Uniósł się ku pobliskim dachom.   I muskając łagodnie stare kamienice, Gdzie historia w cegłach wciąż drzemie, Zapytał się ich półszeptem, O tak wspaniałego widoku przyczynę…   I opowiedziały mu kamienice stareńkie, Niezłomnego i dumnego Narodu historię, Jego bohaterskie, tragiczne dzieje, Naznaczone tak bardzo bólem i cierpieniem.   I zimny jesienny wiatr, W milczeniu się w nią wsłuchiwał, Jakby tego szczególnego dnia, W pamięci swej ulotnej chciał ją zachować.   I opowiedziały mu Ojców Niepodległości pomniki, O uciemiężonego Narodu niegasnącej woli, Mimo przeciwności losów wszelakich, Tlącej się w pokoleniach kolejnych…   A ciekawski choć ulotny wiatr, Mieszając się między wielki ten marsz, Do serc dumnych Polaków zajrzał, By odgadnąć drzemiące w nich marzenia.   Samemu będąc niewidzialnym, Na pograniczu światów materialnych i duchowych Dostrzegł niewidzialne te więzi, Łączące Naród tak dumny.   A pozostając wiernym przyrody siłom, Z praw natury się nie wyłamując, Zamierzył oddać uniżony swój hołd, Wspaniałym polskim patriotom.   I muskając łagodnie ziemię, Uniósł złote jesienne liście, Niczym niegdyś na polach bitew, Dumni żołnierze sztandary łopoczące.   I uniesione podmuchem gwałtownym, W poprzek placów i ulic szerokich, By w powietrzu zaraz zatańczyć, Jeden po drugim oderwały się od ziemi,   A ten wirujących złocistych liści taniec, Dla dumnych patriotów był hołdem, By zasłużoną oddać im cześć, Szczerym wiatru dla nich pokłonem…   I roześmiane twarze dziecięce, Operlił wnet jesiennym rumieńcem, By namalowane na nich pędzelkiem, Skrzyły się flagi biało-czerwone,   By choć na policzkach jedynie namalowane, Gdy w objęcia nocy odpłynie już dzień, Pamiętnych przeżyć rylcem W dziecięcych sercach pozostały wykute…   A wiatr... już nie zimny... Lecz nieznanym mu uczuciem rozpalony, Samemu zapałał tej jesieni, Miłością do barw tych szczególnych...   Nie mogąc osobiście uczestniczyć w wielkim Marszu Niepodległości w Warszawie, choć tym skromnym patriotycznym wierszem mojego autorstwa chciałbym połączyć się duchowo z wszystkimi jego Szanownymi uczestnikami...  

      Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

       
    • @violetta jęz. hiszpański jest niezwykle melodyjny i śpiewny...      
    • @Arsis masz ciekawe poczucie humoru:)  
    • Szukam sposobu, jak ci to przekazać, jak metafory wpleść w naszyjnik słów, kiedy nie mrugać, kiedy się ukłonić, historia, która jak twój głos toczy się — cicho, przez sen. Na końcu zdań — oddech, na końcu milczenia — dotyk, a między nami przestrzeń drży jak struna w dłoniach nocy. Bo każde słowo, gdy milknie, wciąż śpiewa o nas , tu — jak stary refren, co wraca w takt serca i dróg. Miłość to droga bez znaków, a ja wciąż nią idę do ciebie — z nadzieją, że znów usłyszę twój głos jak blues. Czasem mnie niesie wiatr wspomnienia, na pustych stacjach słyszę twój śmiech, na szybie nocy rysuję imię, którego już nie wymówi nikt. Może jutro znów się spotkamy, w którymś z wersów, w snach, wśród mgły — a jeśli nie — zostaw mi ciszę, tam też potrafię śnić. Bo każde słowo, gdy milknie, wciąż śpiewa o nas ,tu — jak stary refren, co wraca w takt serca i dróg. Miłość to droga bez znaków, a ja wciąż nią idę do ciebie — z nadzieją, że znów usłyszę twój głos jak blues.  
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...