Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

czasami budzę się jako obcy człowiek
piję herbatę na drewnianej podłodze
gubię stopy w oślepiającym piasku

twoje imiona w każdym języku
zaczynają się i kończą tak samo


próbowałem drzeć listy
żeby nauczyć je mowy
papierowych słów modlitwy o kobietę

już tylko milknę
brakuje mi tchu w nadgarstkach

Opublikowano

no to Cię, odlubiam, Marcin. (w sensie rewanżyzmu ;))
ale Marcin...to nie było nieznane mi imię, w sensie lubienia ;D
utwierdzasz mnie w przekonaniu, że słusznie ;))
wiersz świetny, zwłaszcza druga część
a peunta - marzenie
brakuje mi tchu w nadgarstkach żeby wyrazić zachwyt nimi nad nimi
:))))))))))

Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Przeczytaj, Marcin bez bolda; nie dopowiadaj, a będzie ciekawiej/wieloznaczniej - poza tym jestem pod wrażeniem uroczego wiersza :)
pozdrawiam
kasia.

Ciekawe uwagi Kasiu, ale zarówno człowiek, jak i twoje na pewno zostaną, bo nie wyobrażam sobie wiersza w takim kształcie, jaki powstałby poprzez usunięcie ich. Trzecią propozycję przemyślę. Pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Rozumiem sugestię, ale pozwol sobie się nie zgodzić, wiem, że najczęściej takie wyrazy to zbędne wypełniacze, ale bez tego wiersz mi kompletnie nie brzmi. Dzięki jednak za uwagę, pozdrawiam.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Dzięki Magdo za miły komentarz, ale już bez przesady z tymi zachwytami :D

Lubię swoje imię, to chyba jedyna oznaka próżności w mojej osobie.

Pozdrowienia.
Opublikowano

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



no dobra, to już się nigdy nie zachwycę
a jeśli chodzi o imię, to moje jest najładniejsze.
pozdrawiam

Żadnych uśmiechów, jak nie Twój komentarz ;>

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Buch!    Rach!   Ciach!   Maszyna  Czy strach?   I życie ukryte  Za zasłoną świadomości    Bo czas nie ma  Dla nikogo litości    Gdy pędzi za nieznanym 
    • MRÓWKI część trzecia Zacząłem się zastanawiać nad marnością ludzkiego ciała, ale szybko tego zaniechałem, myśli przekierowałem na inny tor tak adekwatny w mojej obecnej sytuacji. Podświadomie żałowałem, że rozbiłem namiot w tak niebezpiecznym miejscu, lecz teraz było już za późno na skorygowanie tej pozycji.  Mrówki coraz natarczywiej atakowały. W pewnej chwili zobaczyłem, że przez dolną część namiotu w lewym rogu wchodzą masy mrówek jak czująca krew krwiożercza banda małych wampirów.  Zdarzyły przegryźć mocne namiotowe płótno w 10 minut, to co dopiero ze mną będzie, wystarczy im 5 minut aby dokończyć krwiożerczego dzieła. Wtuliłem się w ten jeszcze cały róg namiotu i zdrętwiały ze strachu czekałem na tą straszną powolną śmierć.  Pierwsze mrówki już zaczęły mnie gryźć, opędzałem się jak mogłem najlepiej i wyłem z bólu. Było ich coraz więcej, wnętrze  namiotu zrobiło się czerwone jak zachodzące słońce od ich małych szkarłatnych ciałek. Nagle usłyszałem tuż nad namiotem, ale może się tylko przesłyszałem, warkot silnika, chyba śmigłowca. Wybiegłem z namiotu resztkami sił, cały pogryziony i zobaczyłem drabinkę, która piloci helikoptera zrzucili mi na ratunek. Był to patrol powietrzny strzegący lasów przed pożarami, etc. Chwyciłem się kurczowo drabinki jak tonący brzytwy, to była ostatnia szansa na wybawienie od tych małych potworków. NIe miałem już siły, aby wspiąć się wyżej. Tracąc z bólu przytomność czułem jeszcze, że jestem wciągany do śmigłowca przez pilotów. Tracąc resztki przytomności, usłyszałem jeszcze jak pilot meldował do bazy, że zauważyli na leśnej polanie masę czerwonych mrówek oblegających mały, jednoosobowy zielony namiot i właśnie uratowali turystę pół przytomnego i pogryzionego przez mrówki i zmierzają szybko jak tylko możliwe do najbliższego szpitala. Koniec   P.S. Odpowiadanko napisałem w Grudniu 1976 roku. Kontynuując mrówkowe przygody, następnym razem będzie to trochę inną historyjka zatytułowana: Bitwa Mrówek.
    • Ma Dag: odmawiam, a i wam Doga dam.        
    • Samo zło łzo mas.    
    • Na to mam ton.    
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...