Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Rekomendowane odpowiedzi

Opublikowano

pieszczochu ty!
szarańcza w uchu
robaczki chodzą oczom w doły
dzielisz się powoli na segmenty
a piszczysz że ho! ho!

nie chce mi się wierzyć
że oddzielona została
skóra
od skurwysyńskich zachowań
i że palce pozbawione paznokci
sprawne będą w niebie

wiążesz jeszcze piach

w czasie koronacji na ducha
pachnie miękkim jabłkiem

w pachwinie pająki
smyr smyr smyr regalia

Opublikowano

"pieszczochu ty!
szarańcza w uchu
robaczki chodzą oczom w doły
dzielisz się powoli na segmenty
a piszczysz że ho! ho! "

to jest tragiczne Panie Adamie... ogólnei wiersz nie jest zbyt wysokich lotów... nawet jeszcze nie startuje

są wykrzykniki a nie ma przecinków itp. wygląda to conajmniej dziwnie

ho ho - ole ole

"i że palce pozbawione paznokci
sprawne będą w niebie " - tylko to jest ładne

nie czuje tu klimatu, bardziej zapach ze studzienki kanalizacyjnej

Tera



[sub]Tekst był edytowany przez tera dnia 26-08-2004 01:31.[/sub]

Opublikowano

onomatopeje nieciekawe i jeszcze to "ho! ho!". Ohyda przeplatana z delikatnością języka i wręcz czułością. Chociaż ciekawe jest to, że wiersz "spuszcza" z tonu dyskretnie w pierwszej strofie i pewniej w ostatnich dwóch.
Podoba mi się:
"skóra
od skurwysyńskich zachowań" - chociaż to zbyt dosłowne
i "wiążesz jeszcze piach", bo dla mnie to coś nowego:)
Ale to nie to, czego szukałam

[sub]Tekst był edytowany przez Mea Liberta dnia 26-08-2004 01:25.[/sub]

Opublikowano

A ja nie moge przestać się śmiać :)) Jeszcze tak pieszczotliwie-ironicznych słów przy trupie nie słyszałem (widziałem). Już sobie wyobrażam peela z jaką pobłażliwością to mówi, i znowu umieram ze śmiechu.
Potrzeby przecinków nie widzę tu absolutnie.
"wizualizacja w tekście zmusza mnie do raptownego zasłonięcaia ust przed niekontrolowanym "pawiem""
"zapach ze studzienki kanalizacyjnej"
"Ohyda przeplatana z delikatnością języka i wręcz czułością"
Dam sobie łapę uciąć, tę którą piszę, że są to jak najbardziej przez autora pożądane reakcje :))
Adam, możesz mnie ekshumować i mów tak do mnie, mów jeszcze:))

Opublikowano

mam mieszane uczucia..
z jednej strony wszystko jakoś dobrze poskładane i podoba mi się
klimat w sam raz dla mnie
z drugiej jednak strony - to jest obżydliwe :)) (odkryłam amerykę)

ogólnie uważam że wiersz nie najgorszy
tytuł ładnie wprowadza do utworu
nie pasuje mi ten "pieszczoch"
trzeba by go zamienić na taki sam kontrast, ale bez tego słowa

wiersz w sam raz dla osoby (czyli mnie) która właśnie skończyła niedawno lekturę "Trup" (czyli wszystko o rozkładzie) :)))

najbardziej podoba mi się początek
jednak reszta nie odstaje tak bardzo..

ogólnie u mnie na plus :)

pozdrawiam
Emilka

Opublikowano

Hmm...
Przyznaję bez bicia - chyba nie rozumiem co poeta... itd :)
[edytowany fragment: może nie co poeta, a po co poeta :) ]
Bo to jest tak:
1) jesli to żart, to - przynajmniej dla mnie - niezbyt (przepraszam za słowo w tym kontekscie) SMACZNY :)
2) jeśli to na powaznie, to jakoś tak wyobrażam sobie rozmowę z trupem, a odpowiada, wypluwając grudki ziemi, zęby i grozi palcem, z którego płatami schodzi skóra, (paznokci wszak juz nie ma...)

Pozdrawiam
Wuren
[sub]Tekst był edytowany przez wuren dnia 26-08-2004 08:44.[/sub]

Opublikowano

mnie podoba sie ten ironizacyjny zabieg, napisałam wiersz w podobnym klimacie "post mortem", Autor nie opisał nic, co byłoby obce, zwyczajnie: następstwa "eksploatacji" człowieka, w powiązaniu łańcuchowym, najpierw my, potem nas :)) Pozdr. Ana.

Opublikowano

Trzeba coś wiedzieć, żeby zrozumieć ten wiersz (zawieszony w kontekście). Skoro mowa o człowieku, to pomińmy poezję (i w tym wierszu także).
"Pieszczoch" salonów i władzy - zgoda. Ale czy "wysoko urodzony"? To potomek biednej szlachty litewskiej. Tytuł właściwy byłby chyba "nad trupem wysoko pochowanym".
Pomieszanie emocji (peela) zbyt widoczne, żeby to pominąć. Ale ludzkie. Jak błędy i wybaczanie - o tym Adamie chyba już wiesz. "Skurwysyństwo zachowań" - jeśli znaczy grzeszność naszej, każdego duszy - można zrozumieć.
Reszta jest opisem i śmiechem, który sluży złapaniu dystansu (bo nie podejrzewam, że to żart dla sztuki).
Pozdrawiam.

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • ... będzie zacząć tradycyjnie - czyli od początku. Prawda? Zaczynam więc.     Nastolatkiem będąc, przeczytałem - nazwijmy tę książkę powieścią historyczną - "Królestwo złotych łez" Zenona Kosidowskiego. W tamtych latach nie myślałem o przyszłych celach-marzeniach, w dużej mierze dlatego, że tyżwcieleniowi rodzice nie używali tego pojęcia - w każdym razie nie podczas rozmów ze mną. Zresztą w późniejszych latach okazało się, że pomimo kształtowania mnie, celowego przecież,  także poprzez czytanie książek najrozmaitszych treści, w tym o czarodziejach i czarach - jak "Mój Przyjaciel Pan Likey" i o podróżach naprawdę dalekich - jak "Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi" jako osoby myślącej azależnie i o otwartym umyśle, marzycielskiej i odstającej od otaczającego świata - mieli zbyt mało zrozumienia dla mnie jako kogoś, kogo intelektualnie ukształtowali właśnie takim, jak pięć linijek wyżej określiłem.     Minęły lata. Przestałem być nastolatkiem, osiągnąwszy "osiemnastkę" i zdawszy maturę. Minęły i kolejne: częściowo przestudiowane, częściowo przepracowane; te ostatnie, w liczbie ponad dziesięciu, w UK i w Królestwie Niderlandów. Czas na realizację marzeń zaczął zazębiać się z tymi ostatnimi w sposób coraz bardziej widoczny - czy też wyraźny - gdy ni stąd, ni zowąd i nie namówiony zacząłem pisać książki. Pierwszą w roku dwa tysiące osiemnastym, następne w kolejnych latach: dwutomową powieść i dwa zbiory opowiadań. Powoli zbliża się czas na tomik poezji, jako że wierszy "popełniłem" w latach studenckich i po~ - co najmniej kilkadziesiąt. W sam raz na wyżej wymieniony.     Zaraz - Czytelniku, już widzę oczami wyobraźni, a może ducha, jak zadajesz to pytanie - a co z podróżnymi marzeniami? One zazębiły się z zamieszkiwaniem w Niderlandach, wiodąc mnie raz tu, raz tam. Do Brazylii, Egiptu, Maroka, Rosji, Sri-Lanki i Tunezji, a po pożegnaniu z Holandią do Tajlandii i do Peru (gdzie Autor obecnie przebywa) oraz do Boliwii (dokąd uda się wkrótce). Zazębiły się też z twórczością,  jako że "Inne spojrzenie" oraz powstałe później opowiadania zostały napisane również w odwiedzonych krajach. Mało  tego. Zazębiły się także, połączyły bądź wymieszały również z duchową refleksją Autora, któraż zawiodła jego osobę do Ameryki Południowej, potem na jedną z wyspę-klejnot Oceanu Indyjskiego, wreszcie znów na wskazany przed chwilą kontynent.     Tak więc... wcześniej Doświadczenie Wielkiej Piramidy, po nim Pobyt na Wyspie Narodzin Buddy, teraz Machu Picchu. Marzę. Osiągam cele. Zataczam koło czy zmierzam naprzód? A może to jedno i to samo? Bo czy istnieje rozwój bez spoglądania w przeszłość?     Stałem wczoraj wśród tego, co pozostało z Machu Picchu: pośród murów, ścian i tarasów. W sferze tętniącej wciąż,  wyczuwalnej i żywej energii związanych arozerwalnie z przyrodą ludzi, którzy tam i wtedy przeżywali swoje kolejne wcielenia - najprawdopodobniej w pełni świadomie. Dwudziestego pierwszego dnia Września, dnia kosmicznej i energetycznej koniunkcji. Dnia zakończenia cyklu. Wreszcie dnia związanego z datą urodzin osoby wciąż dla mnie istotnej. Czy to nie cudowne, jak daty potrafią zbiegać się ze sobą, pokazując energetyczny - i duchowy zarazem - charakter czasu?     Jeden z kamieni, dotkniętych w określony sposób za radą przewodnika Jorge'a - dlaczego wybrałem właśnie ten? - milczał przez moment. Potem wybuchł ogniem, następnie mrokiem, wrzącym wieloma niezrozumiałymi głosami. Jorge powiedział, że otworzyłem portal. Przez oczywistość nie doradził ostrożności...    Wspomniana uprzednio ważna dla mnie osoba wiąże się ściśle z kolejnym Doświadczeniem. Dzisiejszym.    Saqsaywaman. Kolejna pozostałość wysiłku dusz, zamieszkujących tam i wtedy ciała, przynależne do społeczności, zwane Inkami. Kolejne mury i tarasy w kolejnym polu energii. Kolejny głaz, wybuchający wewnętrznym niepokojem i konfliktem oraz emocjonalnym rozedrganiem osoby dopiero co nadmienionej. Czy owo Doświadczenie nie świadczy dobitnie, że dla osobowej energii nie istnieją geograficzne granice? Że można nawiązać kontakt, poczuć fragment czyjegoś duchowego ja, będąc samemu tysiące kilometrów dalej, w innym kraju innego kontynentu?    Wreszcie kolejny kamień, i tu znów pytanie - dlaczego ten? Dlaczego odezwał się z zaproszeniem ów właśnie, podczas gdy trzy poprzednie powiedziały: "To nie ja, idź dalej"? Czyżby czekał ze swoją energią i ze swoim przekazem właśnie na mnie? Z trzema, tylko i aż, słowami: "Władza. Potęga. Pokora."?    Znów kolejne spełnione marzenie, możliwe do realizacji wskutek uprzedniego zbiegnięcia się życiowych okoliczności, dało mi do myślenia.    Zdaję sobie sprawę, że powyższy tekst, jako osobisty, jest trudny w odbiorze. Ale przecież wolno mi sparafrazować zdanie pewnego Mędrca słowami: "Kto ma oczy do czytania, niechaj czyta." Bo przecież z pełną świadomością "Com napisał, napisałem" - że powtórzę stwierdzenie kolejnej uwiecznionej w Historii osoby?       Cusco, 22. Września 2025       
    • @lena2_ Leno, tak pięknie to ujęłaś… Słońce w zenicie nie rzuca cienia, tak jak serce pełne światła nie daje miejsca ciemności. To obraz dobroci, która potrafi rozświetlić wszystko wokół. Twój wiersz jest jak promień, zabieram go pod poduszkę :)
    • @Florian Konrad To żebractwo poetyckie, które błaga o przyjęcie, dopomina się o miejsce w czyimś wnętrzu. Jednak jest w tym prośbieniu siła języka i humor, dzięki czemu to nie poniżenie, lecz autentyczna, godna prośba. To żebranie z honorem - pokazuje wrażliwość i odwagę ujawnienia się.   Twoje słowa przypominają, że można być nieodspajalnym  (ładny neologizm) prawdziwym i trwałym. Ta pokora nie umniejsza, lecz dodaje blasku.      
    • @UtratabezStraty Nie chcę tłumaczyć wiersza, bo wtedy zamykam drzwi do innych pokoi czy światów. Czasem czytelnik zobaczy więcej niż autor - i to też jest fascynujące, szczególnie w poezji.
    • Skoro tak twierdzisz...  Pozdrawiam
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...