Gadanie ptasie

Ja skowronek spod kamienia, spod mojego, hej!
Przyśpiewuję rolnikowi: siejże, człeku, siej...
Przyśpiewuję jak mogący, milsze ptaszki są-ć,
Ja ca jeno podśpiewuję: daj ci. Boże, żąć...
Daj ci. Boże, suche żniwa, daj ci mokry maj,
Daj ci. Boże, gospodarzu, żyto gdyby gaj...
Życzysz ty mnie skowronkowi, to ci. Boże, piać,
Na życzenia ubogiego j enoć tylko stać.
Ano wejrzę) po nowinie, aż coś serce rwie,
Co wiaterek się zawinie, klosik żyta gnie.
Ano wejrzej po dolinie, co tam szumnych grusz,
A gniszeczki pocieszenie dla chłopięcych dusz.
Ano wejrzej po dolinie, rzepikowy łan,
Pozłocił d zlotem ziemię ten Niebieski Pań.
Ano wejrzej po dolinie: tu Dniester, tu Zbrucz.
A tam lecą dzikie gęsi i żurawi klucz,
A tam ci się przewalają srebrne fale niw.
Nasza ziemia, gospodarzu, toć to szczery dziw,
Gdyby jakie objawienie, jako w niebie zaś.
Nadychaj się swego wiatru, oczy swoje paś,
A swego się trzymaj pługa, boć to z nieba pług:
Rodzicowi Adamowi darował sam Bóg.
Z aniołami najświętszymi gdyś się z raju miał,

Na pracę ci, na pociechę pług, człowieku, dał...
Ukuli go w jasnym niebie aniołowie w trzech,
Użyczyli na zasiewy silny zboża miech.
Bo ten Ojciec miłosierny nie chciał śmierci twej,
Ulitował się Adama: siej! Adamie, siej!...
Wszystko pójdzie ci po ręku, będziesz miał i grosz,
Jeno pługa się nic puszczaj, orz, Adamie, orz!

Gaj wam śpiewa po swojemu, wietrzyk po swojemu,
Znaj, człowieku, swoje prawo, boskie przykazanie.
Hań!... Na rolę woła ciebie ptaszyna mizerna:
Wstań, dzwoneczek od kościoła a dzwoni, a dzwoni.
Spiesz się, człeku, do roboty, mogiłki coś gwarzą.
Wierz i dulaj, bo jak strzała dzień wartko przelata,
Raz ci żyć. na powrócenie nie masz pozwoleństwa...
Czas, co stracisz na wygodzie, chaty nic podeprze.
Stój w przygodzie, jak polskiemu człeku przynależy...
Bóg ci doda wesołości, a ręce ukrzepi.
Wstyd nie przyjdzie, a gdy zaśniesz, dusza: świt! zawoła.
Świt, świt, świt...

Skowroneczek spod kamienia, piosenek mam dość,
Jak ja będę przyśpiewywał, będzie zboże rość.
Bo piosenka moja każda szczeropolska wdąż,
Jeno oraj, jeno siewa], jeno w snopki wiąż.
A pamiętaj o niewieście, patrzy ta zza łąk.
Piastuje ci Mazureczka, nie popuszcza z rąk.
A pamiętaj o tatusiu, matusieńce swej,
A wejrzej też po kościółku w onej wiosce twej.
A pamiętaj, przyjacielu, o mogiłkach, wiesz...
Zagaiły je pokrzywy, wierzchem poszedł perz.
Pożałuj się ubogiemu, co podąża rad,
Od mogiły do mogiły obicżawszy świat.
Wiatr polami polatuje, siwa broda w pas,
Poleciały jego lata jako liście w las.
Ano widzisz: lirę niesie, pod pachą ją ma,
Ptaszek tobie przyśpiewuje, on mogiłkom gra.
Bo wszystkiemu na tym świecie i aż za świat ten
Coś przygrywa na zbudzenie, przygrywa na sen!
Coś przygrywa, przyśpiewuje: wiej, wietrzyku, wiej!
Od prawego do lewego, hej! po świecie, hej!

Czytaj dalej: Dwa dęby - Teofil Lenartowicz