Czas ma nadzwyczaj co gorżkiego w sobie!
Ileż go razy zatrzymać ja chciałem
Gdym dni szczęśliwe przepędzał przy Tobie!
Na klęczkach każdą chwileczkę błagałem
Mówiąc: „chwileczko o zostań na chwilę!
„Tak mi niebiesko — tak domowo-mile!
„Lecz niech raz czuję, że nie znikniesz lotem
„Niech raz się dotknę ciebie — znikniesz potem!“
I nigdy, nigdy żadna z godzin tyla
Wysłuchać prośby nie chciała serdecznéj!
Żadna mi w ręce nie dała się chwila —
Żadnéj godziny nie miałem ja wiecznéj!
O czas jest straszny — o czas jest przeklęty!
O czas nam z siebie nie jest nieszczęśliwy!
Nigdy nie spełnion, nigdy nie dopięty,
Przez przeszłe chwile sam wciąż stąpa żywy!
A jaki pyszny — jaki pan — jak świeży!
Jaka wiośnianość na skrzydłach mu leży —
W niéj skonać pragniesz, w niéj chcesz ukojenia —
Wtém znów się wszystko w mgnieniu chwilki zmienia,
Nie mogłeś umrzeć, odetchnąć — tam zostać
Gdzie śmierć ci życiem — życie co ci zgonem
Rwie się już daléj w inną świata postać —
I tyś jak dzieckiem znów osieroconém!
I płaczesz — płaczesz szlochami krwawemi,
Żeś nie mógł chwili przytulić do siebie,
Żeś nie mógł chwilkę zatrzymać na ziemi,
Żeś widział niebo — lecz nie postał w niebie!
Ach! czas jest gorżki — ach! czas jest okrutny!
I człowiek w czasie żyjąc — żyje smutny.