Nie budź Halinko mamy

Nie budź mamy, drogie dziecię!
Bóg sen dla niej zsyła,
Wszakże ona tę noc przecie
Przy tobie spędziła.

Noc calutką, ranek cały,
Z takim niepokojem,
Oczy mamy wciąż czuwały,
Przy łóżeczku twojem.

Byłaś chorą — a mateńka,
Tłumiąc w piersi łkanie:
Wciąż śpiewała — »Spij maleńka,
Spij moje kochanie!«

I lekarstwo co godzinę,
Podawała tobie,
I tuliła swą dziecinę,
Na piersiach, przy sobie.

Teraz prawda, czujesz sama,
Że ci znacznie lepiej:
Pozwól dziecię, niech śpi mama,
Niech sen ją pokrzepi!

Gdyś ty śpiąca, wnet mateczka,
Do snu ciebie tuli,
I układa do łóżeczka,
Nucąc słodkie luli.

Więc ci wdzięczną być wypada,
Dziewczynko kochana;
Patrz jak mama twoja blada,
Jaka zatroskana.

Nawet Boże! patrz dziecino,
Com spostrzegł w pomroku:
Dwie łzy srebrne z wolna płyną
I świecą w jej oku.

Ona i w tej chwili błogiej,
Wciąż o tobie marzy!
Czy nie widzisz, ile trwogi,
Przebija w jej twarzy?

A ty biegać chcesz filutko,
Bo ci smutno samej...
Cyt! — na palcach chodź cichutko,
Nie budź, nie budź mamy!

Czytaj dalej: Ziemia rodzinna - Władysław Bełza