Arktyczny szantaż spalił gejzery
Mych białych kłów.
Tańczcie włochate, mdłe bajadery
W krawędziach snów.
Teraz was trzymam za wściekłe rajery
Gdy wschodzi nów,
Zwisa się w kanał synów magiery
Rząd rudych łbów.
Rozpraszam trefle o piki i kiery,
Karo mam znów,
Ukój gangliony najfroższa MAry
Wśród ściętycch głów.
Choć pić zawrotne włoskie likiery
W assamblach sów,
Niechaj z zazdrości zbledną hetery
I Palfy Gróf.
Marceli Duchański-Blaga