Towarzyszowi nocy w Rymanowie
w księżycowej świerkowej głuszy,
gdy idąc lasem psowaliśmy zdrowie,
a mocy przydając duszy.
Wonne naokół nas spało pustkowie,
a księżyc z niebios srebrem świateł prószy,
cienie przed nami kładąc wydłużone,
gestykulował kwestie omówione.
Czas był przemiły i dusza się poi
wchłaniając nocy woń, co od drzew biegła,
słów nocnych jasność księżycowa strzegła.
Dziś jeszcze w oczach las tej nocy stoi.
(Kordiału dając nam, co żale koi).
Mówiłem, jak się iskra pożaru zażegła
w bohaterach; na temat oblężenia Troi,
o Hektorze ... a cień się wydłużał przed nami,
rozmowy nasze udając gestami.