Chodziła po mnie księżniczka z złotą konwią I śniłem
Że podlewa me palce
Aby znów zakwitły
Była drobna Niebieska Za srebrną woalką
Potem śniłem strażników
Kroczących w głąb ust
Na moście zwodzonym języka
Kapral podniósł latarnię
Rozzłocił mi krtań
Wreszcie w muszlach mych dłoni
Wzniesiono kościoły —
W lewym był pogrzeb
W prawym zaślubiny
Leżałem w trwodze
By niczego nie spłoszyć
Mokrym chlupotem
Serca