Pannie Zofiej Kostczance, wojewodziance sędomirskiej, która, pierwej zachorzawszy, później trzema dnioma, niż machocha, umarła

NAPIS PIERWSZY

Panieństwa kwiatek tu leży schowany,
Twą, skwapna śmierci, ręką rozerwany.
Wżdy twój jad próżny: bo ten kwiat ku wiośnie
Onej ostatniej i wiecznej wyrośnie,
Wonie lilijej pełen i czystości,
I kwitnąć będzie prócz strachu zwiędłości,
Ozdobą onym, co na Barankową
Chwałę pieśń krzyczą, własną, czystą, nową.

WTÓRY

Zwyczaje, dom, urodę, kiedym była żywą,
Kto znał moje, musiał mię sądzić za szczęśliwą.
I samam na fortunę narzekać nie śmiała
I na on czas, gdym wdzięcznej matki postradała.
Bowiem ociec nie dał znać sieroctwa i trochę
Potrwawszy, równą matce dał mi Bóg macochę.
A snadźci, by był tenże chciał wieków przedłużyć,
Mogłam lepiej niż matki jej dobroci użyć.
Com to rzekła? Macochać była; w tym znać dała:
Trzech dni, do nieba idąc, czekać mię nie chciała.

TRZECI

"Czemuś zwyczaj zmieniła?" (rzekła, gdy poznała
Kostczanka śmierć macochy, a sama konała).
Przed tobą-m ja chadzała i zjęta chorobą
Przed tobą, droga matko, przecz konam za tobą?
Czy, iż słusznie wprzód umrze, kto pierwej zrodzony?
Wolę złamać domowy rząd niż przyrodzony.
Czy mi chcesz być przewodnią? Nie było potrzeba:
Wiem ja z twojej nauki, gdzie droga do nieba.

Czytaj dalej: Sonet IV / O wojnie naszej, którą wiedziemy z szatanem, światem i ciałem - Mikołaj Sęp Szarzyński