O świcie Słońce stoi w zielonym bazarze
sprzedając złote noże i wrzące topazy -
i zasłania śmiech pusty palmowym wachlarzem,
i mówi ci: "Dzień dobry - jestreś w Azji, w Azji..."
Południe w białym stroju z brylantową listwą,
w turbanie pozwijanym z dalekich fantazzji
składa ręce na piersiach i błaga: "Weź wszystko
i skryj głęboko w sercu - jesteś gościem w Azji..."
A wieczorem przez okno, mimo muszarabii,
wpada z księżycem w zębach Mrok drżący w ekstazy
i szepce: "Odddaj mi się, a potem mnie zabij
złotym sztyletem słońca! Jesteś w Azji, w Azji..."