Miłość umarła. Stygnie, twarda i nieżywa,
jak cudne ciało, wiecznym ogarnięte cieniem.
Spadł na nią głaz molczenia - kamienna pokrywa.
Tydzień minął - i nikt już ratunku niw wzywa...
O, jak córkę Jaira, racz ją zbudzić, Panie!
Wstąp w pienicę grobowca, smutną nieskończenie,
i z uśmiechem litości ręce połóz na niej,
mówiąc: Ja ci powiadam, wstań! piękne kochanie!