Białe krople konwalii - gwizd wilgi - syk dzwońca
mchy i skrzypy gęstwa ziela i borówek
dębina w suchych zwitków szeleście tęskniąca
i wieczysta skupiona absorbacja mrówek
Ukryte pulsowanie tajemniczych światków
tam śmiga rudy pająk w znanych sobie celach
tu żuk dąży w alkowę storczykowych płatków
i nikną dwa kowale w kampanuli celach
Drgnięcie pierwotnych wspomnień - pomnę dzikie wzloty
tężne parcie się w górę w zielonej kurzawie
bujne wiosenne krzyki pęd młodej tęsknoty
gody życia - i wielkie wspaniałe bezprawie
Cisza zbladłych powoi i pijanej trawy
w dali dzwonek klasztorny przez liście klekocze
Zapada wieczór mokry, namiętny i mgławy
i gra duszy - co - nie wiem bo samotna kroczę...