Ustom skrzydła rosną w nocy...
Przyleciały dziś nad ranem,
jak czerwony kwiat geranium,
który wietr przez okno wnosi...
W śnie,
gdzie Bliscy, Nieznajomi
Zmarli, zimną tchnący dalą,
w jakichś scenach i naradach
grafomański wiodą dialog -
usta twoje były Życiem,
bardziej Życiem, niźli jawa!
Świt jaśnieje,
okno wschodzi,
miasto diadem z szyb nakłada...
Pocałunek jeszcze żyje,
choć był tylko snów zdobyczą,
moje usta z nim się liczą...