Siedzę u proga i dymy sine,
Co z chaty lecą na moją grzędę,
Na topolową przęślicę winę
I przędę — przędę...
A nitkę maczam srebrzystą rosą,
I — het, wrzeciono puszczam od siebie,
Aż mi je gwiazdy jasne odniosą,
Idąc po niebie...
I wy, ptaszyny, lećcie leciuchno,
Żeby mi przędzy nie stargać w górze...
I niech jej wschodnie wichry nie zdmuchną,
Ani złe burze...
Jeśli się nitka nie zerwie cienka,
To się mój Jasiek do chaty wróci...
— Bogdaj przepadła już ta wojenka,
Co matki smuci!...