Spojrzę ja rankiem, spojrzę wieczorem
Z tej jedlinowej górki:
Aż ci tu niebo płynie jeziorem,
Całe w różane chmurki...
Gdzieś światłość bije, gdzieś dzień przepada
Przez gąszcze, przez wyręby,
A tam coś szepce, skarży się, gada
Między starymi dęby.
W modre się koła woda rozpryska,
Szuwarem ptastwo pluszcze;
Do wody jeleń przez wrzosowiska,
Przez dzikie czesze kuszcze.
Tam — trąbkę słychać!... Echo gra w borze...
Dalekie padły strzały...
A jeleń stanął, podniósł poroże,
W głos się zasłuchał cały.
A i mnie serce na gwałt kołacze,
A tętna warem biją...
Może usłyszę, może obaczę,
Że nasze lasy żyją!
Cisza... Zapadły szmery i echa,
Po lesie wskróś idące;
Tylko się błękit świeży uśmiecha,
A z liści kapie słońce...