Ja tam Brysia się nie boję!
Pójdź tu, psisko wierne moje!
Pójdź, kudłaczu! Pójdź, mój stróżu!
Co tam słychać na podwórzu?
Może dziad stoi u bramy?
Może głodny, prosi chleba?
Widzisz, Brysiu, on jest biedny,
Szczekać na niego nie trzeba!
Może przyszedł druciarz stary,
Co z gór idzie z biednej chatki,
Puść go, Brysiu, puść na ganek,
On ma pewno głodne dziatki!
Może stoi tam u płota
Z fujareczką chłopię polną?
Puść i jego! To sierota,
A sierotom do nas wolno.
Może kramarz, żyd ubogi,
Przed wrotami stanie kiedy,
Nie szarp-że go. I on człowiek!
Każdy ma dość swojej biedy!
Tylko wtedy możesz szczekać,
Gdy nam grozi szkoda jaka.
Na złodzieja, to i owszem,
Ale nigdy na żebraka!
A to sobie zapamiętaj,
Żebyś ptaszków mi nie łapał!
Ptaszki małe, to się boją,
Jakbyś na nie pyskiem kłapał!
No, już dosyć tej gawędy!
Idź do budy, Brysiu miły!
A pamiętaj, by sieroty
Na ciebie się nie skarżyły!