O, ty zagasła w piękności swéj kwiecie!
Głaz ciężki grobu twego nie przygniecie;
Ale co wiosna nad świeżą darniną,
Najpierwsze w roku róże się rozwiną,
I cyprys smutne gałązki rozplecie,
I nad szemrzące fale lazurowe,
Często w niemocy boleść skłoni głowę,
A myślą tonąc w zadumie głębokiéj
Odejdzie z żalem, przyciszając kroki;
Szaleństwo! Zmąciż szmer te sny grobowe?
Ach, próżno płakać! Wiemy, że śmierć głucha
Nie dba na boleść i skargi nie słucha;
Czyż przez to skarg mniéj? lub mniéj łez żal roni?
Ty sam, co mówisz mi: „zapomnij o niéj!“
Zbladłeś — i twoja powieka nie sucha.