Otom szary od pyłu tylu wieków,
a zawsze na osiodłanej chmurze.
To sny te miasta wołające: \\"Człowieku!\\",
to rzeczywistość: kiedy oczy zmrużę.
Otom tak w drodze długiej zmalał,
że sam ledwo widzę swoją postać.
Tylko dudnią szkice elementarnej chwały.
Śmierć mi wszystkie drogi zarosła.
I coraz mniejszy jestem - jak gwoździk,
ostatni gwoździk - mówią - do własnej trumny.
Trzeba aż tyle nocy płakać z głupoty
i teraz dopiero - mówią - rozumny?
kwiecień/maj 41 r.