Motto: Par les soirs hleus d\\\'ece
j\\\'irai dans les senciers
(Rimbaud)
1
Starym szlakiem powrotnych łabędzi
wiosna wróci jak balon wzdęty białym ciepłem
na ramionach drzew ogorzałych od słońca
skwar południa rozwiesi płachty nieba skrzepłe
2
Skwarne zwierzyńce miast
odklejone od stóp oPadną w dół kotlin
zasianyd1 piołunem gęstym i miętą
w ciecz topniejący skwar
obłoki w błękit przekropli
spłynie w wonne pola trawą świeżo zżętą
jak rzeką...
3
natura - otchłań
zieleniejąca na krańcach błękitu
. . . . . . . . . . . . . . . . . .
wejdziemy w prężne powietrze górskich strumieni
w puszczę - łuk morza ucichły chłodem wśród skwaru
w ciche kopuły wite na ptakach jak wieniec
w mroczne sklepienie poszumu rozdarte świstem
ptaków...
niżej...
w bujnym zielonym bambusie tIZcina kołysze jak szelest
dżungla zielonym ciepłem owionie dźwięk brązu
- ciało
słońce na białych diunach piasek w poszum zmiele
wieczór opadnie w oczy uśmiechniętym bonzą.
A noc wilgotnym ciałem otrze się w mgły zieleń
dżungla paruje w górę mokrą mgiełką potu
uśniemy w zapach włosów jak w morze - kołysem
kiedy mewy przebiją błękit bielą lotu
1939