Przy kawce, koło lustra, pod lampą intymną
kukły siadły w fotelach i bredziły zimno.
Gżegżólka rzeki, że wiersze greckie prężne nie są.
- Prężne! - huknął Bączyński. Bączyński profesor.
Tu pewien Porfirion ryknął od niechcenia:
- Prężność wiersza zależy (co?) od naprężenia. -
Pies Falik (hau!) natomiast: - Problemu nie zwężać!
wiersz wierszem, lecz bez wiersza też się można sprężać -
i na dywanie perskim nie tylko nasiusiał.
Gżegżółka rzekł: - To problem. - Rzekł, po czym wyjść musiał.
Z tej bajki taki morał wyciągasz bezsporny:
Analfabetyzm, bracie, ma tysiączne formy -
i po różnych "salonach" kukiełki się kręcą,
ględząc czasem "na temat", lecz zawsze bez sensu.