Dwa paszkwile na Kociubińską Hermenegildę

I

Kociubińska pachnie dorszem,
Kociubińska Hermenegilda –
i pisze wiersze coraz gorsze,
i tych wierszy nikt nie wyda;

oczywiście, jak dobra babka
muszę ich słuchać, lecz gdy czyta,
nagle spada ze stołu karafka
i noc staje w biegu jak wryta;

więc ją biję laską po głowie
Kociubińską Hermenegildę.
Ona: cy psyjdzies jutro? powiedz!
Ja: ze prawdopodobnie psyjdę.

II

Kociubińska ma dwie torebki,
a w tych torebkach kompletny chaos,
więcej: prawdziwy magiczny sklepik,
bo: i "Kużnica", i kakao,

i dorsz, i "Karenina Anna"
z fotografiami dziewczyn z Bali,
zżółkły wycinek ze "Skamandra",
że "nie będziemy drukowali",

okładki jakichś książek Roju,
cztery obrazki prawie święte,
muszla, Zielona Gęś z "Przekroju",
popodkreślana atramentem,

dwie gumy "z myszką", dwa ramiączka,
próbka tapety tajemnicza,
list Osmańczyka, autograf Wionczka
i wielki portret Turowicza.

Więc ją biję laską po głowie,
Kociubińską Hermenegildę.
Ona: cy psyjdzies jutro? powiedz!
Ja: ze prawdopodobnie psyjdę.

Czytaj dalej: Nic dwa razy - Wisława Szymborska