Do Francuzów

Gdy nam wy­dar­to po oj­cach pu­ści­znę,
Kraj, wol­ność, imię — tu­ła­cze z swych bło­ni,
My­śmy do Fran­cji unie­śli oj­czy­znę
W głę­bi serc na­szych, w ostrzu na­szej bro­ni!
Co oca­la­ło śród burz­li­wej fali,
Skarb nasz je­dy­ny, nie­śli­śmy wam — ży­cie.
Fran­cu­zi! my­śmy za was krew wy­la­li,
A wyż nam tyl­ko łza­mi od­pła­ci­cie?

Błęd­ne sie­ro­ty krwią zbro­czo­nej mat­ki,
My­śmy do łona Fran­cji się tu­li­li,
Bia­łe­go orła dro­gie nam ostat­ki
Przy wa­szym zło­tym orle za­wie­si­li —
Zwod­nym na­dzie­jom dłu­go­śmy ufa­li,
Bo nas na­dzie­ją kar­mio­no ob­fi­cie:
Fran­cu­zi! my­śmy za was krew wy­la­li,
A wyż nam tyl­ko łza­mi od­pła­ci­cie?

Gdy upadł ry­cerz, na któ­re­go czo­le
Kwi­tła tak dłu­go ko­ro­na waw­rzy­nów,
A inni pnąc się przy for­tu­ny kole,
Wprzę­gli do zdra­dy na­wet Fran­cji sy­nów;
My­śmy do koń­ca wier­ny­mi do­trwa­li
Temu, co wiel­kim był i w nie­szczęść szczy­cie;
Fran­cu­zi! my­śmy za was krew wy­la­li,
A wyż nam tyl­ko łza­mi od­pła­ci­cie?

Gdy w dniach Lip­co­wych da­li­ście dla świa­ta
Wiel­ką na­ukę o lu­dów god­no­ści,
Za wa­szym wzo­rem ock­nął się Sar­ma­ta,
Ze­rwał kaj­da­ny, za­pra­gnął wol­no­ści:
«Prze­moc nas zmo­gła, niech oręż oca­li!»
My­śmy wy­rze­kli, na was li­cząc skry­cie —
Fran­cu­zi! my­śmy za was krew wy­la­li,
A wyż nam tyl­ko łza­mi od­pła­ci­cie?

Przy­szłość nie­pew­na! — choć w sza­blę i Boga
Kto szcze­rze ufa, nie ła­two upad­nie —
Po­znał wróg dzi­ki jak wol­ność nam dro­ga;
Ale któż taj­nie przy­szło­ści od­gad­nie? —
Fran­cjo! pa­mię­taj, by­śmy nie wo­ła­li,
Grze­biąc oj­czy­znę w nie­wol­ni­czej sza­cie:
Fran­cu­zi! my­śmy za was krew wy­la­li,
«A wyż nam tyl­ko łza­mi od­pła­ca­cie.

Czy­taj da­lej: Tęsknota za krajem – Konstanty Gaszyński