Papuga i wróbel

Nie pamiętam w której stronie,
Czy to w Litwie, czy w Koronie —
Dość że w Polsce, tego czasu
Narobiło to hałasu;
I daj Boże! by dzieci nasze, lub choć wnuki
Skorzystały z tej nauki! -

Za pałacem, śród ogrodu
Stała ogromna altana,
W siatkę z drutu oplatana -
W niej ptastwo różnego rodu,
Które wymieniać rzecz byłaby długa.
Lecz rej wodziła papuga;
Bo w kraśne pióra okryta
I z gadulstwa znamienita,
A stąd najbardziej zuchwała,
Że kilka słów francuskich na pamięć umiała
I ciągle je powtarzała. —

Dudki, pawie i gawrony
Uwielbiały z wielkim krzykiem
Że ród papug tak uczony
Iż obcym gada językiem.
 A ona,
Wielką dumą napuszona,
Z żadnym się już w rozmowę nie zawdała ptakiem;
Z jednym tylko szpakiem
Czasem przywitać się raczy;
Bo wiadomo, że bardzo sprytny naród szpaczy —
I ten, słuchając pilnie przez czas długi,
Nauczył się wymawiać kilka słów papugi,
Stąd łaska i uprzejmości
U owej hardej Imości,
Co siadłszy na pierwszej grzędzie,
Chciała rozkazywać wszędzie. —

 Wszystkie ptaki,
 Jaki taki,
Spuściwszy główki na dół i pisnąć nie śmiały,
Chyba, by głosić papugi pochwały —
 Aż w tem, wróbel mały,
Choć niepozorny z postaci,
 Ani z miny,
 Ni z czupryny,
Ale szczerszy i śmielszy od ptaków swych braci —
Zadarłszy dzióbka do góry
Rzecze do niej: Moja pani,
Skąd te fochy u Wasani!
Wyrzekłaś się danego głosu u natury
I z nas jeszcze chcesz tu szydzić?
I przewodzić nudnym krzykiem,
Paplając cudzym językiem;
Ot, powinnabyś się wstydzić,
Bo to brzydkie są narowy
Zapominać własnej mowy!
Wiem ja dobrze, że słowiki
I skowronki i czyżyki
Bardzo piękne mają głosy —
Jednak im nie zazdroszczę ni sarkam na losy;
Ale sobie świergocę jak moi ojcowie,
 Szarzy wróblowie —
I nie trzeba mi było obcej mowy wiedzieć,
 Aby ci prawdę powiedzieć —

***

Miał rację wróbel choć szary i mały. —
Oby tylko te słowa, z serca wyczerpane,
Nie padły jak groch na ścianę
I z wiatrem się nie rozwiały!

Dziś, kiedy nam spętanym śród potrójnej matni,
Narodowości naszej, wróg zagładza szczątki —
I niszcząc drogie po ojcach pamiątki
Radby wydrzeć i język, ten skarb nasz ostatni:
Byłby też czas się nawrócić,
Wiekową śmieszność porzucić,
I w imię Polski przysiądz na ślub uroczysty,
 Miłować język ojczysty!

 Znać obcych narodów mowy
 To rzecz arcy-użyteczna
 I konieczna —

 Ale Polak do Polaka
 Używać w listach, albo do rozmowy
 Francuskiej mowy —
 Wielki to grzech moda taka,
 Świętokradzkiemu równy grzechowi,
 Bo grzech przeciw narodowi! —

Czytaj dalej: Zima - Konstanty Gaszyński