Pod księżyca złotawym, zimnym seledynem,
W poblasku ciemno-mgliste morze bezwybrzeżne,
Mgieł lotnych pląsające stada złotopierzne,
I tygrysie gwiazd oczy na pustkowiu sinem.
Z krągłą puszystą czarą, z długim liści klinem,
Z głębin się wydobyły na fale bezmierzne
Ogromne jakieś kwiaty i żółtawo-śnieżne
Lśnią w księżycu swych liści zimnym pergaminem.
Blade, milczące nimfy głowę długoruną
Na liściach kwiatów kładą i w niebiosach oczy
Utkwiwszy, nieruchome leżą na wód fali —
A kędyś błyszczą chłodnym, twardym blaskiem stali
Oczy morskich potworów wśród wodnych roztoczy
I jak gwiazdy po ciemnej topieli się suną.