Milsza mu była niż sceptr i korony;
Okrutny tyran Kastylskiej stolicy
Drżał pod pieszczotą jej czarnej źrenicy,
Do krosien jedwab zwijając czerwony.
Lecz zemsta grandów, bijących pokłony
U stóp królewskiej, nieślubnej łożnicy,
Po cichu wbiła w serce miłośnicy,
Po samą głownię, sztylet wyostrzony.
Oszalał z bólu, krwi toczył szkarłaty,
Kąpał się we krwi — więził, ścinał, palił;
A potem kamień grobowy odwalił
I stroił trupa w swe królewskie szaty —
I do sewilskiej wiódł, tronowej sali,
By dłoń szkieletu możni całowali.