Pan prokurator dostał ataku. W konwulsji
Drgając, upadł. I umarł. A Loulou zemdlała.
Wbiegł lokaj i strwożony zaczął badać puls jej,
Leżały na dywanie nieruchome ciała.
Potem, gdy docucono mściwą Loulou, w trwodze
Zaczęła się tłumaczyć, że nie wie o niczem,
A trup prokuratora leżał na podłodze,
A Loulou stała z dziwnie zmieszanem obliczem.
Było to w gabinecie. A w sąsiedniej sali
Hultajska banda z krzykiem kończyła kolację,
Więc trupa, by uniknąć skandalu, ubrali
I prowadzić zaczęli przez restaurację.
A gdy go prowadzili — to się strasznie śmieli,
Krzycząc: „Patrzcie, tak spił się, że chodzić nie może!“
A tamci byli także szampańsko weseli,
W nos mu dawali psztyczki: „Spiłeś się nieboże!“
I zatańczyła nagle w tingl-tanglu Zmora!
Zachichotały ściany w sali rozbestwionej,
Gdy szedł przez gwar i śmiechy Trup Prokuratora,
Przez Loulou i lokaja pod ręce wiedziony.
Opublikowano w: Sokrates tańczący (tomik)
Źródło: Sokrates tańczący, Julian Tuwim, 1920.