Piórokracja

I.

Niedawno jeszcze
Trzy obce orły naszą krainą władały
Przeszły te czasy złowieszcze.
Odzyskał znowu wolność Orzeł Biały,

Lecz Polska nie jest z symboli,
ani z soli, ani z roli,
ale z tego, co Ją boli.

Orzeł przeszedł do legendy,
a pomniejszych ptaków nacja
obsiadła różne urzędy:
tak powstała piórokracja.

Gdzie spojrzeć wokół
do niej posady należą:
tu siedzi szlachetny sokół.
tam jastrząb, żyjący grabieżą.

Kruk ponury,
czarnopióry
w urzędowej godzinie
żeruje na padlinie.
Żadne mu „sprawy“ śniadania nie przerwą!
Na pracy nadmiar kracze i narzeka,
a interesant czeka.
Niech sobie czeka,
ścierwo!

Sowa
urzędowa
w dziupli się chowa.
Zabrania
wchodzić do siebie bez meldowania.
Melduje woźny jedynie
w pewnej godzinie.
Chcesz się rozmówić z sową
ową
interesancie?
To taki pan cię
pouczy, że jej niema, bo... wyszła „służbowo“.

Gołębiarz inspekcje odbywa
gołębi. Pieczone gołąbki
nie idą same do gąbki,
więc je — porywa.

Sroka, zalotna kokotka, —
dla niej błyskotka
to cel żywota.
Gromadzi niemało
złota
w gnieździe, jak w jakiem Pekao.

Pustułka bystra,
gdy do niej ktoś przychodzi w urzędowej sprawie,
zawsze prawie
jest „właśnie u pana ministra“...

Zaś śpiewające ptactwo
tępi robactwo
wszędzie.
Myśli naiwnie, że wszystkim dogodzi.
Jest w błędzie!
Na urzędzie
śpiewać nie wolno: to szkodzi.

II.

Poczyna burzyć się drób:
„Dość oszczędności!
Każde z nas pości
i niema co włożyć w dziób!

Ogarnia złość!
Puchną wątróbki!
My mamy dawać podróbki?
Przenigdy! Dość!“

Ptaki sprawują sąd.
Kto winien złej sytuacji?
Dość malwersacji!
Wyrozumiałość — to błąd!

Jastrząb-gołębiarz, obywatel prawy,
srodze krytykuje rząd,
sanacji
żąda
i wgląda
w publiczne sprawy:
„Wiem
co nas gnębi:
wina w tem...
gołębi!

Dziś, gdy zatruwa nam ducha
myśl o budżecie,
najidjotyczniej w świecie
gołąbek sobie grucha!..

Gdy dach nad głową nam płonie,
wkoło skandale, afery, —

luby ptaszeczek Wenery
rozmyśla o swojej żonie
i o tiropiżonie...
Należy walczyć ze złem:
bezprawia gnębię!
Gołębie
jem.“

Jastrząb krogulec
głos zabrał mądre zdanie wygłaszając,
iż zając
musi redukcji ulec.
Ten szkodnik pusty
ma tylko w głowie zaloty,
parkoty!
Niszczy kapusty!
Tego nie można znieść:
jest „w takich czasach“ tłusty!
Trzeba go zjeść!“

Przemili
rozmówcy nasi
choć różne zdania głosili
wszyscy mieli rzecz jedną podobną: mózg ptasi.

*

A w górze
w lazurze
smutnie nad nimi krążył Orzeł Biały,
symbol Polski zmartwychwstałej...
Lecz zdał im się bardzo mały
na oko,
albowiem latał dla nich wszystkich zbyt wysoko...

Czytaj dalej: Uśmiech dziecka - Julian Ejsmond