Dawniej

szły lipy
gubiły kwiat
mały byłam żaglem łez nakryty
ale to się chyba nie zmieści
w rymami szytej
opowieści

szły liipy
gubiły kwiat
uśnij nuciły sprzętów skrzypy
bębenek mój drewniany koń
w globusie zaklęty świat

nocą bezsenną naprzeciw łóżka
poruszało się duże okno wędrowało
zapadała się w otchłań poduszka
wichr porywał leżące olało

wszyscy spali nie spały lęhi
z lustra wynurzały się suche jak patyk
hyczały maleńki rnaleńfci
będziesz jak ojciec w KiZputalu wariatów

nic można było budzić mamy
żeby powiedzieć to straszne
dobre lipy chodzą pod domom
sypia kwiatami
jeśli zasypią przerażenie zasnę

Czytaj dalej: Zima - Józef Czechowicz