Dziś, kiedy wciąż daremnie, jak ryba w zdradnej sieci,
Mój wolny duch się miota w zamroczach korytarzy,
Gdy czuję, że mi duszę śmiertelne zimno warzy,
A ogrzać mię, pocieszyć wieść żadna nie przyleci —
Jedynie twoja gwiazda w te czarne dni mi świeci,
O pieśni, gminna pieśni! Mój lud się wszystek skarży
W tobie, pocieszycielko! Ty zlewasz ból mój wraży
Z narodu mego bólem w ból wspólny, lżejszy — trzeci…
O wy, w kryształy słów i dum zaklęte jęki!
O łzy, na zniczach krzywdy w klejnoty przetopione!
Tęsknoty i westchnienia, w ligawki wlane dźwięki!
Nie porzucajcie mnie, niech płynie z was otucha —
Nie dajcie, by bezmyślność z przemocą w czasy one
Zmąciły we mnie serce i głębie mego ducha!