Solvitur acris hiems.
Wiosna znów wraca, z nią ciepły Fawoni,
Zimowe roztopił lody;
Łódź z suchych brzegów na wody
Zjeżdża; bydełko od obór swych stroni;
Rolnik kąt rzuca ogrzany;
Szronem nie srebrzą się łany.
Wenus prowadzi przy blasku miesiąca
Orszak lekuchnych postaci
Nimf połączonych i Gracji
Co nóżką pląsając w przemian ziemię trąca;
A Wulkan wyrzuca snopy
Iskier, gdzie kują Cyklopy.
Teraz się mirtem wieńczmy po zwyczaju,
Lub strójmy włos połyskliwy
W rozwity słońcem kwiat żywy;
Teraz Faunowi zanieśmy do gaju
Koźlątko — lub jeśli pragnie
W ofierze dajmy mu jagnię.
Blada śmierć depce obojętną nogą
Królewskie dwory, jak chaty —
Pomnij Sestiuszu bogaty!
Że życie krótką wymierzone drogą:
Wielkim nadziejom w niem ciasno,
Bo ledwo błysną, wnet zgasną.
A gdy się ujrzysz raz w Plutona świecie
Śród mar bajecznych, w ciemności,
Nie będziesz tam rzucał kości
O to, kto królem ma być na bankiecie?
Tam i z Licyda nic tobie,
Choć doń się palą płcie obie.