Pytasz, kim jestem? chcesz wziąć na egzamin
Mą duszę, strojną w przepych pióropuszy.
Po cóż mi stary po przodkach pergamin,
Aby szlachectwo udowodnić duszy?
Mam słońce w herbie — stary handlarz słońca,
Które wyryłem na sygnecie serca,
Więc się odradzam wiecznie i bez końca,
Chociaż mię życie sto razy uśmierca.
Gdy mię oszuka ktoś, straty nie pomnę
Ani do sądu nie cytuję świadków,
Mam na księżycu dobra przeogromne,
Od których żadnych nie płacę podatków.
W twórczości nie wiem, co to żmudna praca,
Ktoś stoi za mną i wodzi ołówkiem,
Mam dobroć, która mi życie ozłaca
I umiem serca zdobyć jednym słówkiem.
Rym jak jaszczurkę wydobywam z ciemnic,
Gdy nań zaświstam tylko w twórczej ciszy,
Harmonia świata nie ma swych tajemnic
Dla mego ucha, które wszystko słyszy.
Gdy chcę diamentów, to pogodną nocą
Gwiazdy w sieć łowię na królewski diadem.
Wóz Wielki jest mi miłosną karocą
Po mlecznej drogi wężowisku bladem.
Znam miody bardziej złociste od pszczelich,
Którymi pasę usta wiecznie głodne,
Umiem wypijać do dna szczęścia kielich
I mam spojrzenie jasne i pogodne.
Kwitnienie kwiatów, złotych gwiazd szczęśliwość
Są dla mnie źródłem wiecznie nowych zdumień,
Krzywd nie pamiętam, a ludzka złośliwość,
Spływa tak po mnie, jak po głazach strumień.
W wierze w człowieka, w nadziei iskierce
Mam przewodnika po manowcach ślepych —
I mam na świecie jedno drogie serce,
Przed którym blednie wszystkich skarbów przepych.
Źródło: Ogród Życia, Henryk Zbierzchowski, 1935.