Świecie! Z ślepymi oczyma.
Jak z ludźmi przestajesz?...
Tylu dobrych szczęścia nić ma,
Tylu złym go dajesz!...
Niejeden sam śmiały
Wrota sobie otwiera.
mszy mniej zuchwały
Pode drzwiami umiera.
Pod fałszywej hasłem sławy
Czemu świat wojuje?
Tych naraża na bój krwawy.
Wieczność obiecuje!
A człowiek, co zgody
Nauczał lud zhukany,
Jakież wziął nagrody?
Niepamięcią skarany.
Ten cnotliwy w gnoju leży,
Ów zbrodzień bogaty!...
Ten za szczęściem wszędzie bieży
I zdybuje straty.
Próżno walcząc z losem,
Ku niebu wznosi głowę:
Niebo jego ciosem
Nie wzrusza się stalowe.
Boże! Co światów tak wiele
Masz. dziedzicznych wszędzie.
Jedne z nich kładziesz na czele,
Insze niżej w rzędzie!
Już na tej ziemicy
Jakieś przeżyłem lata:
Przenieś mię z tęsknicy
Gdzie do lepszego świata.