Amor i czaszka

Na czaszkę ludzkości wsiadłszy
        Anioł rozparty,
Profan, jak z tronu z niej patrzy
        I stroi żarty.

Dmucha rój baniek skrzydlaty,
        Każda lot bierze,
Jakby ścigała gdzieś światy,
        W sinym eterze.

Wątły, świecący glob fruwa,
        Chyżymi loty,
Pęka - i tchnienie wypluwa,
        Niby sen słoty.

Za każdą bańką głos czaszki
        Słyszę, jak jęczy:
«I kiedyż koniec igraszki
        Dzikiej, szaleńczej?
 
Bo to, co ciskasz w przestworze,
        Tak lekko, śmiało,
To mózg mój, zbójco-potworze,
        Krew ma i ciało!»

Czytaj dalej: Padlina - Charles Baudelaire