Oto błądzą po ziemi senne płanetniki.
Wygnańce. Troska wieczna tkwi w głębi ich oczu,
A każdy inną marę ściga w zaobłoczu —
Sam w siebie zapatrzony, milczący i dziki...
Harmonii snów poszukiwacze, samotniki.
Każdy w swojej planety zamknięty omroczu —
Czy znajdzie który brata na ziemskiem roztoczu,
Gdy każdy jeno własnej słyszy dźwięk muzyki?
Nieświadomi. Spełniają woli górnej fata —
Czy przejrzą? Czy się kiedy powiążą te duchy
W jedno słońce? Czy ruszą z posad bryłę świata?
Stanie się, co stać musi. Czas płynie. A przeto,
Wy, których Bóg tu zesłał na wielkie posłuchy —
Idźcie w świat — dumni — każdy sam ze swą planetą!