Czarny obrazek

I.

Na imię onej było Małgorzata,
Sierotą była, znajduchą,
Nie znała ojca, matki, siostry, brata...
Nędza jej była piastuchą...

Niańczyła dzieci, choć była dziecięciem...
Młodsze i starsze od siebie;
Znosiła plagi rózgą lub kopnięciem,
Marzyła głodna o chlebie...

Nikt jej nie kochał, bo i brzydką była,
Jako ta brzoza na skale,
Co się z pragnienia i głodu skurczyła,
Pień pokrzywiła w burz szale...

A że i trochę głupkowatą była,
Na chlebodawce-tyrany,
Gdy była starszą, jak bydlę robiła,
Za głód i stare łachmany...

Choć była brzydką, umysłem kaleką,
Hańbiącej krzywdy doznała,
Bo ktoś rozpustą zaszedł tak daleko,
Że jeszcze matką została...

I kiedy dziecię na świat ten wydała,
Tak jej się życie skończyło...
Dziecinie życie swoje odkazała,
By za nią, żyjąc, łzy piło...

II.

Rządca dworowy
Klnie, co się zmieści,
Bo skotak chory,
Co pędził krowy
Przez lat trzydzieści
Paść na ugory.

Leży pokotem,
Jak snop dojrzały,
W stajni barłogu,
Śmiertelnym potem,
Znoi się cały,
Skarżąc się Bogu.

Hymn śmiertelności
Czarne wyschnione,
Piersi mu grają,
Ogniem wnętrzności,
Usta spalone
Wody błagają.

Co o to komu
Chodzi przy dworze,
Że skotak stary
Mrze! już nikomu
Zdać się nie może.
Czas mu na mary.

Piersi mu grają
Głębią cierpienia
Z śmiercią zawody;
Usta pałają
Ogniem pragnienia..
Nikt nie da wody.

By krowa jaka
Zachorowała,
Leki! doktory!!
Lecz o skotaka...
To szkoda mała,
Gdy zemrze chory.

Nawet księdzowi
Z Panem Jezusem
Przyjść nie kazano,
By nędzarzowi
Z Bogiem — znękaną
Pojednał duszę.

Leżał i dyszał,
Ostatnie tchnienia
Na łez dolinie;
Nikt widział, słyszał
Jego cierpienia
W śmierci godzinie.

Tylko bydlęta
Co je wypędzał
Na paszę w wiośnie,
Choć to zwierzęta,
Że skonał nędzarz,
Ryczą żałośnie...

Czytaj dalej: Jestem Polakiem, polską mam duszę - Antoni Kucharczyk