Puk, puk! zbudź się, otwórz, Bracie!
Chcę zamieszkać z tobą w chacie;
Przynoszę ci skarb bogaty,
Niewiędnące szczęścia kwiaty,
Drogie perły i kamienie,
Z szarej doli wyzwolenie...
— Ja śpię! Kto tam w okno wali?!
(Cy sie moze kady pali,
Bo mi światłość razi w ocy?);
Kto to, co mnie budzi w nocy?...
— To ja! Czy mię nie znasz, Bracie?
Chcę zamieszkać z tobą w chacie;
Przynoszę ci skarb bogaty,
Niewiędnące szczęścia kwiaty,
Drogie perły i kamienie,
Z szarej doli wyzwolenie...
— Nie otworzę! nie znam ja cię, —
Niema miejsca w mojej chacie.
U mnie bieda, w izbie ciasno, —
Idź do dworu, kiejś tak jasno!
— Puść mię, Bracie, do twej chaty,
Przynoszę ci skarb bogaty!
— Jakbyś takie skarby miała,
Tobyś do mnie nie pukała!
Ja zły, jak kto w nocy budzi, —
Idź, przebudzaj innych ludzi.
............
I odeszła, zapłakała,
Jako anioł, jasna, biała...
W nocnych cieniach chatek szuka,
Do każdej się prosi, puka.
Lecz nie było w wiosce chaty,
By otwarto dla oświaty...
Aż za wioską w cieniach nocy
W oknie chatki światło zoczy.
To światło, mój miły bracie,
Paliło się w mojej chacie,
Bo w tej ciemnej, nocnej dobie
Jam wierszyki pisał sobie.
Przyszła do mnie pani miła
I w chacie się rozgościła...
Radziliśmy różnie o tem,
Jak z wioski wygnać ciemnotę,
Jak to zrobić, żeby chaty
Drzwi otwarły dla oświaty...