Szczęśliwy rodzie pajęczy!
Wołał pająk gdzieś z pod strzechy,
Ród owadów tobie brzęczy
Dla twéj karmy i uciechy.
Gmach ten wielki, świat wspaniały
Nasze liny skrępowały,
Aby jak korzeń skał
Wieki wieków stał!
O Pająki!
Zacne plemie,
Niebo, ziemię,
Muchy, bąki,
Ćmy, komary,
Czego żądasz wszystko masz!
O! Pająki! świat ten wasz!
A pająki się cieszyły,
I krew piły,
Piły bez miary.
Wtém powoli wstaje burza,
Jakby ze snu przebudzona,
Wyciąga na świat ramiona
I w piorunów blask zanurza.
Gdzież gmach wielki? Gdzie wzór dzieł?
Gdzie pająki? Wszystko niczem
Przed światła obliczem,
Ze wszystkiego tylko pył...
A do nowéj pięknéj tęczy
Krocie muszek wolno brzęczy —
Nim nam błyśnie zorza jasna
Co gdzieś jeszcze kryje lica,
Od pająków w czem różnica?
Nasza myśl — miłość własna,
Nasze dzieła — pajęczyna
Nasze życie — godzina;
A nasz świat? któż zgadnie?
Słowo prawdy jeszcze na dnie.