Ja w mej chacie spać nie mogę,
Chcę u ciebie spać, kolego,
Moje okna są na drogę,
A po drodze poczty biegą.
A gdy w nocy trąbka dzwoni,
Tak mi mocno serce skacze:
Myślę, że trąbią do koni,
I potem aż do dnia płaczę.
Oczy zamknę, to się marzy:
Nasze konie, chorągiewki,
Ognie nocne, krzyki straży
I wiarusów naszych śpiewki.
Ocykam się i w ocknieniu
Słyszę głos mego kaprala;
On mię klaszcze po ramieniu:
"Wstawaj! idźwa na Moskala!"
Wstaję, aż ja w pruskiej ziemi!
Jak tam lepiej leżeć w błocie.
W chłodzie. w głodzie i na słocie,
Ale w Polszcze między swemi!
Już bym tej nocy nie zasnął,
A czekałbym na kaprala.
Gdyby znowu w ramię klasnął
Krzycząc: "Pódźwa na Moskala!"