Zaloty

Autor:

Rozśpiewany, roześmiany
Idzie sobie polski żołnierz.
Mundur na nim jak ulany,
W srebrne węże szyty kołnierz,
A na piersiach z dziesięć może
Ma krzyżyków - mocny Boże.

Idzie sobie, maszeruje,
Wąsa kręci, szablą dzwoni.
Przyśpiewuje, pogwizduje,
Co odpocznie, to znów goni
Po zielonym, po ugorze
Do dziewczyny - mocny Boże.

A dziewczyna, a jedyna
W ogródeczku chłopca czeka.
Pokraśniała, jak kalina -
Już ujrzała go z daleka.
Lśni szabelka na ugorze,
Idzie żołnierz - mocny Boże.

O mój dzielny, o mój złoty!
O ty moja gołąbeczko! -
To wyznania, to pieszczoty,
Cały raj pod jabłoneczką.
Choć wieczorne błysły zorze,
Im wciąż mało - mocny Boże.

Już nie widzą prawie świata,
Tak się tulą, tak gruchają.
Nagle - trąbki głos dolata,
Już dziewiąta, capstrzyk grają!
Bywaj zdrowa... coś się trwożę,
Już za późno - mocny Boże.

A nazajutrz - marny losie,
Ambarasów co niemiara:
Skrucha w sercu, drżenie w głosie -
Karny raport, sroga kara,
Ciemna cela, twarde łoże -
Chcesz się kochać - cierp nieboże!

Czytaj dalej: Modlitwa obozowa - Adam Kowalski