Skocz do zawartości
Polski Portal Literacki

Język polish i Wasze opinie na jego temat


Coolt

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie.
Jak w temacie. Proszę Was o wyrażenie swojego zdania na temat języka polish
Jeśli ktoś ma ochotę je uzasadnić, bardzo proszę. Jeśli ktoś jedynie zagłosuje, też będę za to bardzo wdzięczny. Ankieta jest mi potrzebna do napisania rocznej pracy na polonistyce
Z góry wielkie dzięki :)

pytanie sondy: W jaki sposób oceniasz użycie form LOOKNIJ, LEVELE, przynieś mi ALL płyty, itp.?

a są potrzebne i w pełni akceptowalne w każdej sytuacji
b są potrzebne, ale można ich używać tylko w określonym środowisku (młodzieżowym, graczy) lub w określonej sytuacji (komunikacja internetowa)
c czasem są przydatne, ale można się bez nich obejść
d mają niewielką wartość i lepiej ich unikać
e szpecą polski język, w żadnej sytuacji ich użycie nie jest uzasadnione

Bardzo proszę o odpowiadanie w temacie, wpisując do posta odpowiednią literkę. Uzasadnienie mile widziane, ale sama literka również będzie cenna :)

Pozdraiwam ciepło
Coolt

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



"Spox", "Dzienx" i tego typu potwory. Nie jestem jakimś tam wielkim patriotą, który dba o sterylność języka polskiego, ale irytują mnie takie zwroty. Najśmieszniejsze jest to, że ludzie często 'gadają' w ten sposób, bo to jest wg nich jak najbardziej COOL i na czasie.

A tak z innej beczki - rozmawiałem kiedyś z pewnym "cool ziomem", który powiedział mi, że używanie słowa "czyżby" jest dziwne... Dowiedziałem się też, że "doprawdy" - również jest słowem śmiesznym, którego używanie w pewnych kręgach może sprawić, że się skompromitujesz... :-/

Pozdro, yeah, elo ziomy : D
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

e

Nie mówię tu o jakichś tam słowach angielskich, które już na stałe weszły do polskiego języka, ale o zwrotach które trochę bezcelowo moim zdaniem , jakby na siłę zamieniane są na słowa angielskie. A nie wiem czemu ma służyć ta amerykanizacja

Np. niesamowicie drażni mnie jak komentatorzy sportowi stosuja takie zabiegi np. "korner" zamiast "róg". Nie moga tego powiedzieć po polsku?!
I to jeszcze jest telewizja, która moim zdaniem powinna byc przykładem

P.S.
"Pozdro, yeah, elo ziomy" - Panie Rafale, wydaje mi się , że Pan trochę pomylił temat. Mówi Pan o slangu a nie o zamianie słów na angielskie- jak w temacie
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



Jedno zjawisko towarzyszy drugiemu. Najczęściej ci, którzy używają slangu są podatni na "amerykanizację". A może jest to tylko moje spostrzeżenie...

Czasem można się zdrowo pośmiać, słuchając takich... Hybryd językowych. Przechodzi człek przez miasto, stoi przy przejściu dla pieszych, a tu grupka młodzieży. Jeden do drugiego: "Zenek, PUSZ DE BUTON" (nie poprawiać).

Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zwolennikom przyklasnę, język musi ewoluować - zwłaszcza jeśli jest użyciu (u mnie jest codziennie), przeciwnikom proponuję znaleźć wygodne odpowiedniki ojsterki, travelki, superwajzora itp. To się wkradło samo do języka i już zostało. Natomiast wygłupy typu przynieś all płyty używane bez jajczanego podtekstu nie mają najmniejszego sensu.
My sobie w Londku często robimy takie jaja w pracy z całą świadomością. Giwnij mi to albo luknij za tamtym. Czasem wychodzą naprawdę śmieszne kombinacje.
Pozdrawiam Za i Przeciw :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż mogę powiedzieć... Język polski, jak każdy inny jest tworem żywym i ciągle ulega modyfikacji- przemianie. Jak wiadomo, napływają do "naszego słownika" liczne słowa z zagranicy. Bez nich - moim zdaniem- nasz ojczysty język, byłby nieurozmaicony i trochę nudny. Z pewnością, wiele słów ulega spolszczeniu np. jeansy- już nie- tylko dżinsy. Jeśli o mnie chodzi wybieram odpowiedź "B". Czy chcemy, czy nie, to i tak tej fali i burzy językowej nie unikniemy- jak świat, światem! Naprawdę!




Pozdrawiam Wydział Nauk Humanistycznych UJ w Krakowie. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

d) Przepraszam ja uważam że to obraza naszego języka. "Jak wiadomo, napływają do "naszego słownika" liczne słowa z zagranicy. Bez nich - moim zdaniem- nasz ojczysty język, byłby nieurozmaicony i trochę nudny." Nasz język obejdzie się bez hamburgerów i pizzy, to śmieszne że czasem nie zdajemy sobie sprawy że używamy czysto angielskich zwrotów. Przykład: "Old spice/stary smród". Wiesz jak jest po polsku metro tego na pewno nie wiesz "podziemka"; mi się podoba ;) pozdr.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.



No i mnie skonfiuzowałeś :P
Wybrałeś odpowiedź d, a z uzasadnienia widzę, że chodziło raczej o e.

Co do Old spice (swojego czasu znana marka dezodorantu), to nie o stary stród chodzi tylko o starą przyprawę jeśli już tłumaczyć dosłownie :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

d

zapożyczenia z języka angielskiego nie zawsze muszą być blee.
niestety zdecydowanie większa część młodzieży wykorzystuje
słowa, zwroty języka angielskiego w taki sposób, że ręce opadają
albo kierują się w stronę brzucha, kiedy ten podczas ataku
smiechu po pewnym czasie może zacząć całkiem solidnie boleć.
rozumiem francuski, łacina. zresztą tymi językami nie posługuję się
'plebs'. ergo - nie ma się co rozkręcać z uzasadnianiem ostatniego
zdania, gdyż sensu większego mieć to nie powinno ;)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chodzi o te konkretne słowa i im pochodne, to ja wybieram d.

Ale...

Jak wiadomo język ewoluuje. Moim zdaniem, niektóre, co bardziej prymitywne
i nijak nie przystające do j. polskiego anglicyzmy (tudzież inne) i tak nie przekroczą
granicy slangu, nastąpi "dobór naturalny". Natomiast są przecież całe obszary leksyki,
gdzie jakaś, większa lub mniejsza, liczba angielskich, obcojęzycznych słów musi zostać
zasymilowana - w oryginalnej lub nieznacznie zmienionej formie. Zresztą tak było zawsze
- wcześniej z łaciną, niemieckim, francuskim, itp.

Pozdrawiam, ciekawa dyskusja:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

heh. kiepsko zadane pytanie. jeśli pytasz o słowo "levele", to definitywnie odp. B. Dlaczego? Bo to naturalna część socjolektu. jeśli zaś pytasz o: "all" - 100% anglizm to odpowiedź e. ohyda bez powodu (powodu istnienia). Zaś "looknij" jest już przyjętym neologizmem. Też na razie w ramach socjolektu, ale ekspansywnym jak diabli. Zasymiluje się z językiem polskim w przeciągu 30 lat góra. Jak zwykle komisja języka będzie udawała że nic się nie dzieje tak długo, aż z powodu tego słowa, któryś z jej członków na przykład się nie rozwiedzie. No ale komisja języka polskiego to farsa na skale światową w moim przekonaniu. Nic dziwnego(a może jednak wszystko), że w słownikach PWN ciągle nie ma wyrazów, których używa 95% społeczeństwa, a co dopiero takich jak "looknij". Przepraszam, za taką dywagację, ale ekstremalnie mnie wkurza stan rzeczy, który czyni z poprawnego pisania w naszym języku dyscyplinę tak trudną, że dziw bierze, że jeszcze jej nie ma na olimpiadzie. Na przykład: dyktando na dystansie 1000 wyrazów - sztafeta mężczyzn.

sfrustrowany dysortografik:P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się


  • Zarejestruj się. To bardzo proste!

    Dzięki rejestracji zyskasz możliwość komentowania i dodawania własnych utworów.

  • Ostatnio dodane

  • Ostatnie komentarze

    • Zbliża się w dziwnej metalowej masce. Z wywierconymi w niej niesymetrycznie wieloma otworami. O różnej wielkości, różnym kształcie. Tam, gdzie powinny być oczy albo uszy, bądź usta… Coś, co jest zdeformowane zwielokrotnionymi mutacjami syndromu Proteusza, czy von Recklinghausena... Żywe, to? Martwe? Ani żywe, ani martwe. Idzie wolno w szpiczastej, nieziemskiej infule, jarzącej się na krawędziach odpryskami gwiazd. Idzie w ornacie do samej ziemi, ciągnąc za sobą szeroką szatę po podłodze usianej miliardami ostrych jak brzytwa opiłków żelaza. Najpewniej chce wydawać się większym. Tylko po, co? Przecież jest już i tak największym wobec swojej ofiary. Jest tego dużo, tych wielobarwnych luminescencji i tych wszystkich mżeń. Jakichś takich niepodobnych do samych siebie w tej całej gmatwaninie barw, wziętych jakby z delirycznej, przepojonej alkoholem maligny. Idzie wolno, albo bardziej skrada się jak mięsożerca. Stąpa po rozsypujących się truchłach, których całe stosy piętrzą się po ciemnych kątach, bądź wypadają z niedomkniętych metalowych szaf…   Lecz oto zatrzymuje się w blasku księżyca. W srebrnej poświacie padającej z ukosa przez wysokie witraże tak jakby fabrycznej hali. Rozkłada szeroko ramiona z obfitymi mankietami, upodabniając się cośkolwiek do krzyża. W rozbrzmiałym nagle wielogłosowym organum, płynącym gdzieś z głębokich trzewi. Rozbłyskują świece. Ktoś je zapala, lecz nie widzę w półmroku, kto. Jedynie jakieś cienie snują się w oddali, aby rozfrunąć się z nagłym krakaniem niczym czarne kruki, co obsiadają pod stropem kratownicę gigantycznej suwnicy. Otaczają mnie pogłosy metalicznych stukań, chrzęstów w tym grobowcu martwych maszyn. Pośród pogiętych blach, zardzewiałych prętów, zdewastowanych frezarek z opuszczonymi głowami… W odorze rozkładu rdzawych smug znaczących ich puste w środku korpusy… Wśród plątaniny niekończących się rur, rozbebeszonych rozdzielni prądu, sterowniczych pulpitów, nieruchomych zegarów…   Tryliony komórek naciekają wszystko w szmerze nieskończonego wzrostu. Pośród zwisających zewsząd cuchnących szmat przedziera się niezwyciężona śmierć. Na aluminiowym stole resztki spalonej skóry. Skierowane w dół oko kobaltowej lampy zdaje się nadal je przewiercać kaskadą rozpędzonych protonów. Mimo że wszystko jest milczące, dawno zaprzepaszczone w czasie i bezczasie… Nie zatrzymało to tryumfalnego pochodu nienasyconej śmierci. Okrytej chitynowym pancerzem. Przecinającej powietrze brunatnymi szczypcami… To się wciąż przemieszcza, ciągnąc za sobą rój czarnych pikseli. W jednostajnym i meczącym, minimalistycznym drone. Na zasadzie długich i powtarzających się dźwięków przypominających burdony. Przemieszcza się jak ćmiący, tępy ból w piskliwym szumie gorączki.   A przechodzi? Nie. Nie przechodzi wcale. Zatrzymało się, jarząc się coraz bardziej na krawędziach. Błyskając rytmicznie. Stąpa w miejscu jak bicie serca. W tym całym obrzydliwym pulsowaniu słyszalnym głęboko w rozpalonych meandrach mózgu, przypominającym uderzenia ciężkiego młota. Szum idzie zewsząd, jak mikrofalowe promieniowanie tła. Na ścianie tkwiący cień mojej czaszki pełga w nerwowych oddechach nocy. W dzwoniącej ciszy nadchodzącego sztormu. Chwytam się desek, prętów, wszystkiego, aby nie stracić świadomości. Nie zemdleć. Sześciany powietrza już furkoczą od nastroszonych piór. Otaczają mnie całe ich roje. Tnąc wszystko stalowymi dziobami, spadają ze świstem en masse. Wbijają się głęboko aż po rdzeń. Przebijają się z trzaskiem poprzez mury, podłogi. Jak te świdry, udary, pneumatyczne młoty… Poprzez krzyki malarycznych drżeń, które nawarstwiają się i błądzą echem jak rezonujące w oknach brzęczące szkło.   Poprzez śmierć.   (Włodzimierz Zastawniak, 2024-04-26)      
    • @andreas Bo poeci to podobno wrażliwi, empatyczni ludzie :) Zdrówka też :)
    • Zaloguj się, aby zobaczyć zawartość.

      A to jest ciekawe i mądre spostrzeżenie :) Dzięki za refleksję i zatrzymanie się pod wierszem :)   Pozdrawiam    Deo
    • Popada; rano narada - pop.    
    • @poezja.tanczy   Dzięki. Pozdrawiam.   @Jacek_Suchowicz   A ziemia wiosną się odrodziła...   Dzięki.
  • Najczęściej komentowane

×
×
  • Dodaj nową pozycję...